Kiedyś mówiło się, że postęp jest nieunikniony, że świat idzie w stronę nowoczesnych rozwiązań, które mają nas uratować przed katastrofą ekologiczną. Tymczasem dzisiaj stoimy przed ścianą, a tzw. rewolucja motoryzacyjna wydaje się bardziej chaotycznym skokiem w przepaść niż przemyślanym krokiem ku lepszej przyszłości. Samochody elektryczne są przedstawiane jako jedyne słuszne rozwiązanie, ale czy ktokolwiek zastanowił się nad tym, jak ogromne problemy ta zmiana za sobą niesie?
Problemy z surowcami – cichy dramat, o którym nikt nie mówi
Auta elektryczne miały być ekologiczne, ale nikt nie chce mówić o brudnym sekrecie ich produkcji. Baterie wymagają ogromnych ilości litu, kobaltu i niklu. Gdzie to wszystko znaleźć? W kopalniach na całym świecie, gdzie często pracują ludzie w skandalicznych warunkach, a środowisko jest dewastowane na skalę, której przeciętny użytkownik Tesli nawet sobie nie wyobraża. Wydobycie surowców na potrzeby baterii generuje gigantyczne ilości odpadów i zanieczyszczeń.
Ponadto, zasoby tych minerałów nie są nieskończone. Eksperci ostrzegają, że jeśli produkcja aut elektrycznych będzie rosła w takim tempie, wkrótce zabraknie niezbędnych pierwiastków do ich produkcji. Co wtedy? Kolejna rewolucja, kolejny zwrot, a może całkowita stagnacja, bo świat znów stanie się zakładnikiem wielkich koncernów i ich nieprzemyślanych decyzji?
Sieć energetyczna nie jest gotowa na ten eksperyment
Nie oszukujmy się – dzisiejsza infrastruktura energetyczna nie jest gotowa na masową elektryfikację transportu. Wyobraźmy sobie sytuację, w której 50% aut w Europie nagle staje się elektryczne. Czy nasze sieci wytrzymają ten skok zapotrzebowania na energię? Już dziś w wielu krajach infrastruktura ledwo sobie radzi z obecnym zużyciem. Dodajmy do tego fakt, że znaczna część energii pochodzi z paliw kopalnych – czy na pewno podłączając auto do gniazdka, rzeczywiście ograniczamy emisję CO₂? W wielu przypadkach jest to jedynie przesunięcie problemu w inne miejsce.
A co z ludźmi mieszkającymi w blokach? Czy każdy będzie miał możliwość ładowania samochodu pod swoim domem? Sieć ładowarek rozwija się zdecydowanie wolniej, niż zakładają optymistyczne plany polityków, a koszty szybkiego ładowania nadal są wysokie.
Spalinowe auta to dopracowana technologia – nie demonizujmy jej na siłę
Silniki spalinowe są obecnie dopracowane do perfekcji. Ich sprawność i trwałość osiągnęły poziom, który jeszcze kilka dekad temu wydawał się nieosiągalny. Samochody spalinowe odpowiadają za jedynie około 3% światowej emisji CO₂, więc czy rzeczywiście ich eliminacja to klucz do walki z globalnym ociepleniem? Może lepszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie nadprodukcji samochodów poprzez ich solidniejsze wykonanie, tak aby służyły latami, zamiast być wymieniane co 3-5 lat?
Kiedyś samochód był inwestycją na dekady. Dziś auta produkowane są w taki sposób, by przetrwały okres gwarancyjny, a potem zaczynają się awarie i koszty, które wymuszają zakup nowego modelu. To nie ekologia, to kapitalizm w najgorszym wydaniu.
Nowy model biznesowy – czas na rewolucję w głowach producentów
Zamiast zmuszać świat do przesiadki na technologię, która nie jest jeszcze gotowa, może warto zastanowić się nad zmianą podejścia do produkcji samochodów? Co by się stało, gdyby producenci zaczęli tworzyć pojazdy, które faktycznie są długowieczne i niezawodne? Jeśli samochody byłyby solidniejsze, potrzeba ich częstej wymiany znacząco by spadła. A to oznacza mniejsze zużycie surowców, mniej odpadów i realne zmniejszenie wpływu motoryzacji na środowisko.
Może zamiast eliminacji spalinowych aut powinniśmy zadbać o to, by te, które już istnieją, działały lepiej i dłużej? Może zamiast ślepo dążyć do „zeroemisyjności”, która w rzeczywistości wcale nią nie jest, powinniśmy skupić się na poprawie technologii, którą mamy?
Dokąd zmierzamy?
Obecna narracja każe nam wierzyć, że przyszłość to wyłącznie samochody elektryczne. Ale czy rzeczywiście tak będzie? A może stoimy na progu największego błędu w historii motoryzacji?
Nie można ślepo podążać za modą, gdy na szali leży przyszłość transportu i całej gospodarki. Może zamiast rewolucji powinniśmy postawić na ewolucję? Może warto przemyśleć inne rozwiązania – takie jak e-paliwa, wodór czy po prostu solidniejsze samochody, które nie będą wymagały wymiany co kilka lat?
Jedno jest pewne – jeśli nie zaczniemy myśleć długofalowo, obudzimy się w świecie, w którym samochody staną się luksusem dostępnym dla nielicznych, a zwykły kierowca zostanie zakładnikiem eksperymentu, którego skutków nikt nie przewidział. A wtedy będzie już za późno.
Tekst: Redakcja
Foto: Stock