Volkswagen Phaeton z 2006 roku w wersji pięcioosobowej należy do Mateusza. Jego wybór był podyktowany chęcią stworzenia czegoś nietypowego i unikalnego. Phaeton, będący bliźniakiem Bentleya Continentala, to samochód, który często bywa mylony z Audi A8, choć nie ma z nim wiele wspólnego. Początkowo miał być to komfortowy pojazd do codziennej jazdy, ale z czasem przekształcił się w projekt na eventy.
Auto zostało zakupione w styczniu 2019 roku w stanie wymagającym poprawek – miało uszkodzony przód, w tym zderzak, maskę i atrapę, a także pęknięte uchwyty lamp. Mimo to Mateusz zdecydował się na zakup i własnoręczną odbudowę, co stało się początkiem rozległych modyfikacji. Był to już jego czwarty Phaeton – wcześniej miał wersje 3.2 V6, 4.2 V8 oraz 6.0 W12, ale tym razem postawił na 3.0 TDI, szukając większego spokoju.
Inspiracją do projektu była jego własna wizja. Po zakupie okazało się, że skrzynia biegów wymaga wymiany, a w międzyczasie nadarzyła się okazja zakupu Phaetona z 2008 roku na części. To skłoniło go do pełnej konwersji na poliftowy model, co wiązało się z przeniesieniem całej instalacji elektrycznej, modułów i silnika. Samochód został rozebrany do gołej karoserii, a następnie nadwozie poddano pracom blacharskim i lakierniczym. Lakier Glasurit z dodatkiem „tłuczonego szkła” dodaje wyjątkowego efektu w słońcu. Wnętrze zostało dodatkowo wygłuszone matami bitumicznymi, co znacząco poprawiło komfort jazdy. Ostatecznie po przekładce i montażu nowego silnika auto uzyskało pełen przelotowy układ wydechowy, eliminując DPF.
Pod maską znajduje się jednostka 3.0 TDI o kodzie CARA, która fabrycznie dysponowała mocą 233 KM i 450 Nm. Po modyfikacjach silnik osiąga 288,3 KM i 585,2 Nm, co w zupełności wystarcza do komfortowego przemieszczania się na eventy. Układ hamulcowy przeszedł zmiany – standardowe 365-milimetrowe tarcze zostały zastąpione większymi, 405-milimetrowymi z Bentleya Continentala GT, co znacząco poprawiło skuteczność hamowania. Zawieszenie pozostaje pneumatyczne, ale Mateusz wprowadził kilka modyfikacji, w tym autorski DropBox umożliwiający całkowite spuszczenie powietrza na postoju oraz modyfikację przednich amortyzatorów, aby auto mogło zejść jeszcze niżej.
Pod względem wizualnym Phaeton przeszedł szereg zmian. Całe nadwozie zostało ponownie polakierowane, a dodatkowo wprowadzono kilka detali, które podkreślają jego charakter. Listwy progowe zostały dopasowane z Audi, lusterka polakierowano w kolor LA7W, a tylne końcówki wydechu pochodzą z Volvo XC90. Przedni zderzak wygładzono, a tablica rejestracyjna mocowana jest na magnesach. W najbliższym czasie planowana jest także modyfikacja przedniej dokładki, aby dodać autu masywniejszego wyglądu.
W sezonie 2025 Mateusz przypadkowo natrafił na felgi Ferrada FR3 w rozmiarze 22 cali. Przód ma 9,5J i opony 245/30, a tył 11J i 255/30. Wcześniej auto poruszało się na 21-calowych felgach z Bentleya z oponami 245/35. Wnętrze Phaetona było bogato wyposażone już w wersji fabrycznej – posiada dociągi drzwi, system bezkluczykowy oraz dodatkowy pakiet skórzany na desce rozdzielczej i boczkach. Mateusz dołożył brakujące elementy, takie jak podsufitka z alkantary i łopatki do zmiany biegów. Przednie fotele oferują 18-stopniową regulację, wentylację oraz masaże, co zapewnia maksymalny komfort podróży.
W kwestii elektroniki zmieniono mapę silnika, a tylne lampy przerobiono na dynamiczne kierunkowskazy. Przednie reflektory zostały poddane regeneracji zgodnie z oryginałem. Modyfikacje zapewniły Mateuszowi ogromną satysfakcję, szczególnie że wszystkie prace wykonał samodzielnie. Phaeton wzbudza pozytywne reakcje na eventach i w internecie, a wiele osób zmienia zdanie o tym modelu po rozmowie z właścicielem. Stereotypy o jego awaryjności często wynikają z niewłaściwej eksploatacji lub serwisowania przez poprzednich użytkowników. Mimo dużych felg i niskiego profilu opon, zawieszenie doskonale radzi sobie z nierównościami.
Największym wyzwaniem w budowie auta były warunki – większość prac odbywała się na niewielkiej przestrzeni o powierzchni 6 m², bez dostępu do garażu czy profesjonalnych narzędzi. Mimo to udało się osiągnąć zamierzony efekt. Mateusz nie kończy jeszcze projektu – ma wiele pomysłów, choć granica między modyfikacjami ze smakiem a kiczem jest bardzo cienka. Każdy krok jest dokładnie przemyślany, aby auto zachowało elegancję i unikalność.
Phaeton to samochód jak każdy inny, choć wymaga odpowiedniego podejścia. Każdy, kto planuje jego modyfikacje, powinien liczyć się z wyzwaniami, ale końcowy efekt jest tego wart. Jeśli ktoś szuka profesjonalnego warsztatu do pracy nad tym modelem, warto odwiedzić Arrow Garage, które Mateusz poleca jako miejsce idealne do modyfikacji i serwisowania Phaetona.