Volkswagen Bora VR5 od Adriana

0

Volkswagen Bora VR5 to jedno z tych aut, które łączą klasykę lat 90-tych i początków XXI wieku z niepowtarzalnym charakterem silnika VR5. Wersja Adriana to model z 2001 roku, wyposażony w rzadką jednostkę AQN, czyli wariant na elektronice, oraz pakiet wyposażenia Highline. Wybór tego auta nie był oczywisty – Adrian zawsze pasjonował się starszymi modelami VAG-a, jak Golf 2, Golf 3 czy Passat B4. To właśnie Bora stała się jednak przypadkowym, ale przełomowym wyborem po nieudanym projekcie Passata w sedanie. Chęć posiadania samochodu z silnikiem VR5 była kluczowa – pięciocylindrowy układ generuje dźwięk, który robi wrażenie na każdym miłośniku motoryzacji.

Początkowo Bora miała być autem daily z klasycznym zestawem modyfikacji: felga i gwint. Z czasem Adrian zrozumiał, że trudno połączyć codzienne użytkowanie z pełnoprawnym projektem, więc wynajął garaż i przekształcił auto w coś znacznie bardziej ambitnego.

Inspiracje do budowy były różnorodne – od własnych pomysłów po zdjęcia znalezione w internecie i mediach społecznościowych. Kluczowe elementy projektu pojawiały się często przypadkowo, ale wszystkie wpisywały się w ogólną wizję stance. Przygoda z Borą rozpoczęła się spontanicznie, po znalezieniu ogłoszenia na OLX. Kilka rozmów telefonicznych, pozytywne opinie znajomych o tym egzemplarzu i decyzja została podjęta – auto musiało trafić w ręce Adriana.

Pod maską znalazł się oryginalny silnik VR5 AQN – pięciocylindrowa jednostka Volkswagena z układem cylindrów w nietypowym ustawieniu V. Volkswagen eksperymentował w ten sposób z połączeniem zalet silnika V6 i oszczędności miejsca typowych dla rzędowych jednostek. Motor o pojemności 2.3 litra generuje seryjnie 170 KM i zapewnia charakterystyczny dźwięk, który wyróżnia go spośród innych jednostek Volkswagena z tamtego okresu. Wśród zmian mechanicznych znalazły się sportowa wkładka filtra powietrza K&N oraz pełny układ wydechowy przelotowy 2,75 cala na tłumikach TurboWorks, dzięki czemu dźwięk VR5 stał się jeszcze bardziej wyrazisty. Auto nigdy nie było hamowane, ale licznik bez problemu osiąga maksymalne wartości.

Układ hamulcowy pozostał fabryczny – tarcze 312 mm z przodu i 256 mm z tyłu zapewniają odpowiednią siłę hamowania. W zawieszeniu początkowo pojawił się gwint MTS, ale później został zamontowany air ride, aby poprawić fitment i zwiększyć komfort użytkowania przy ekstremalnym obniżeniu.

Jednym z najbardziej wyróżniających się elementów projektu jest kolor – LC6X Ocean Green, który pozostał w oryginalnym stanie. Auto wyposażono w pełny, rzadki pakiet stylistyczny firmy Oettinger, co czyni je jednym z zaledwie czterech egzemplarzy na świecie z kompletnym zestawem. Wybór tego pakietu był inspirowany projektem z Meksyku i od razu stał się kluczowym elementem budowy.

Felgi również zostały dobrane z ogromną precyzją – Artec Turbo P w rozmiarze 18 cali, szerokościach 9J i 10J. Ich szerokość została zwiększona poprzez zastosowanie rantów o wymiarach 3,25 cala z przodu i 3,75 cala z tyłu. Dopełnieniem setupu były customowe TurboFans w kolorze białym, co dodało autu wyjątkowego charakteru. Tylne lampy były wymieniane naprzemiennie – na akcesoryjne Hella w białej lub czarnej wersji. Dodatkowo, przód ozdobiono brewkami Kamei oraz wlotami powietrza FK w zderzaku.

Wnętrze Bory również przeszło zmiany. Na nowo obszyta kierownica, podświetlenie ambientowe w kolorze czerwonym i kilka detali nadających jej unikalnego stylu sprawiły, że kabina stała się spójna z całą koncepcją projektu.

Elektronika również została delikatnie zmodyfikowana – wgrano mapę z popcornem oraz procedurą startu (LC). Na ten moment auto nie posiada customowych lamp, ale w planach jest personalizacja tylnych świateł według własnej koncepcji.

Jazda Borą dostarcza ogromnej frajdy, chociaż auto zdecydowanie nie jest demonem prędkości. To bardziej show car, który na ulicach wzbudza ogromne zainteresowanie. Na co dzień auto pozostaje w garażu i pojawia się głównie na eventach oraz spotkaniach motoryzacyjnych. Komfort jazdy zależy od ciśnienia w poduszkach zawieszenia, ale na pewno nie jest to samochód stworzony do długich podróży.

Największym wyzwaniem podczas budowy było zbyt wiele tematów do ogarnięcia w krótkim czasie – pakiet stylistyczny, felgi, zawieszenie, montaż zakresu. Rosnąca ilość pracy i napięty harmonogram były największym przeciwnikiem Adriana, ale ostatecznie udało się zrealizować większość planów.

Co dalej? W planach są jeszcze niedokończone elementy, ale pojawia się też myśl o nowym projekcie. Jak na razie Bora pozostaje jednak oczkiem w głowie i ma się dobrze.

Cierpliwość i determinacja to kluczowe cechy potrzebne w budowie takiego projektu. Największa satysfakcja to efekt końcowy i ogrom ludzi, których można poznać dzięki motoryzacyjnej pasji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj