Nissan Skyline R34 Coupe w wersji GT to auto, które od początku miało być czymś wyjątkowym. Pierwsza myśl o stworzeniu repliki GTR-a szybko została porzucona, ponieważ celem nie było udawanie mocniejszej wersji, a raczej podkreślenie oryginalnego charakteru modelu. Samochód przyjechał prosto z Japonii w wersji seryjnej i wymagał sporo pracy przy lakierze, ale od początku było wiadomo, że docelowo stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych projektów stance w Polsce.
Inspiracje pochodziły z japońskiej sceny tuningowej, gdzie niskie i szerokie Skyline’y robią ogromne wrażenie. Wszystko opierało się na dopasowywaniu pomysłów do własnej wizji, bez ślepego kopiowania. Sam wybór modelu był dziełem przypadku – początkowo szukane były PS13, S13 lub S15, ale po informacji o dostępności tego egzemplarza decyzja zapadła błyskawicznie.
Pod maską pozostał seryjny RB20DE o mocy 155 KM. Planowano dołożenie turbiny z RB25DET, ale ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu. W stance static moc nie jest kluczowa, a przy tak niskim zawieszeniu samochód i tak ledwo się poruszał. Jedyne zmiany dotyczyły wydechu, który został wykonany w całości jako przelotowy. Podwozie przeszło poważne modyfikacje – zamontowano zawieszenie gwintowane RSR skręcone na maksa w dół, zastosowano poliuretanowe odboje, które niemal całkowicie wyeliminowały skok zawieszenia, oraz regulowane wahacze ustawione na -6,5 stopnia negatywu, by idealnie spasować koła z nadkolami.
Najwięcej zmian zaszło w wyglądzie zewnętrznym. Skyline przeszedł trzy różne wersje kolorystyczne – początkowo był biały, potem czarny, a finalnie Midnight Green Metallic. Tylne błotniki poszerzono o 3 cm na stronę, a przednie zostały maksymalnie wypchnięte, by dopasować je do szerokich felg. Na auto trafiły 18-calowe koła 59North Wheels w rozmiarze 10 cali na każdą oś, z oponami 215/35. Dodatkowo zamontowano replikę spoilera 326Power, customową dokładkę przedniego zderzaka oraz nakładki na progi w stylu GTR.
Pod względem technologii i elektroniki auto pozostało praktycznie seryjne. Nie było zmian w sterowniku silnika ani w oświetleniu, wszystko skupiało się na mechanice i wyglądzie. Po modyfikacjach Skyline prowadził się bardzo surowo. Auto praktycznie nie miało amortyzacji, każda nierówność na drodze była wyzwaniem, a progi zwalniające stawały się przeszkodami nie do pokonania. Stance static, choć wygląda niesamowicie, jest niezwykle uciążliwy w codziennym użytkowaniu. Samochód służył głównie na zloty i eventy, gdzie robił furorę i reprezentował ekipę Japanese Night Riders oraz ADBL Family.
Największym wyzwaniem było dopracowanie spasowania w taki sposób, by auto wyglądało jak na air ride, choć było static. Skyline ostatecznie został sprzedany, a nowy właściciel całkowicie zmienił jego styl, odchodząc od stance. Budowa tego projektu była jednak ogromnym doświadczeniem, które pozwoliło lepiej zrozumieć, na czym polega prawdziwy stance tuning.
Czy warto budować auto w stylu stance static? To kwestia indywidualna, ale warto pamiętać, że jazda takim samochodem to ogromne wyzwanie. Air ride daje więcej możliwości, pozwalając cieszyć się autem zarówno wizualnie, jak i podczas jazdy. Kluczowe jest dopracowanie każdego szczegółu, od spasowania kół po ustawienie negatywu. Warto korzystać z profesjonalnych warsztatów, takich jak Supra Workshop, który zajął się lakierowaniem i bodykitem, czy Auto-Doktor w Górnych Wymiarach, gdzie auto przechodziło regularny serwis.
To był pierwszy poważny projekt stance, który pokazał, jak wielkie wyzwania stoją przed osobami chcącymi stworzyć coś unikalnego. Skyline stał się jednym z bardziej rozpoznawalnych projektów w Polsce, ale jednocześnie uświadomił, że kompromis między wyglądem a funkcjonalnością jest kluczowy. Każde kolejne auto będzie już na air ride, ale ten projekt pozostanie niezapomniany.
Zdjęcia: KARKA MEDIA, ONI71, NAUGHTY SHOTS