Opel Astra „Bertone” Cabrio od Filipa

0

Nie wszystko w życiu da się zaplanować. Czasem wystarczy jedno ogłoszenie, szybka decyzja i… zanim się obejrzysz, stoisz w garażu z autem wykraczającym poza jakiekolwiek początkowe założenia. Tak właśnie wyglądała droga Filipa do tej wyjątkowej Astry G Cabrio – samochód, który miało być zwykłym daily, a stało się kolejnym spełnionym marzeniem.

Historia zaczyna się od rozczarowania – przeglądane ogłoszenia nie dawały nadziei na zakup wymarzonego, czarnego Opla. Zamiast tego pojawiła się ona: srebrna Bertone, która na zdjęciach wyglądała „tak sobie”, ale w realu okazała się zdrową bazą z potencjałem. I wtedy w głowie zapaliła się lampka: a może by tak zbudować komplet? Coupé już było. Cabrio? Brakowało. Decyzja zapadła błyskawicznie.

Choć nie była czarna, choć nie miała wielu bajerów – miała to coś. A przede wszystkim, miała być inna niż wszystkie.

Cabrio z charakterem

Plan był prosty i szalony. Zamiast zachowawczej koncepcji OEM+ Filip od początku wiedział, że stworzy auto, które będzie przyciągać spojrzenia, a nie wtapiać się w tłum. Wzorował się na tym, co widział w młodości – wertując internet, podziwiając zdjęcia projektów z zagranicy i marząc, że kiedyś zrobi coś równie odważnego. No i zrobił.

Silnik został seryjny – 1.8 Z18XE, czyli klasyka w tym modelu. Ale cała reszta? To już zupełnie inna historia. Dolot Airam, przelotowy wydech z końcówką od Civica – smaczki, które nie robią z niego demona prędkości, ale za to dodają charakteru i przyjemnego brzmienia. W układzie hamulcowym mamy konkret, przód z wersji Turbo, a z tyłu zestaw z Vectry C OPC. Do tego gwint MTS Black Gold z nakrętkami hexacoil – wygoda, funkcjonalność i mega wygląd.

Coś więcej niż Bertone

Wizualnie auto nie zostawia złudzeń, to nie jest zwykłe cabrio na ładne weekendy. To Bertone z krwi i kości – ale z zupełnie innym spojrzeniem na estetykę. Przedni zderzak z wersji OPC z elastyczną dokładką, tył na bazie Irmschera z customowymi dokładkami, do tego autorski pakiet progów, spoiler zamontowany tuż przy końcu klapy dla lepszego efektu, grill i dyfuzor w czarnym połysku, lotka, naklejki, lusterka, detale… Tutaj nie ma przypadkowych decyzji – wszystko jest przemyślane.

Felgi? RH CrossLine 18″ – klasyka gatunku – 9 cali z przodu, 10 cali z tyłu, z naciągniętymi oponami 215/40. I to robi robotę. Całości dopełniają czarne lampy Depo, customowe reflektory z przodu w stylu Hella MagicBlack i detale, które robią klimat. Nawet zaciski pomalowano pod kolor okleiny.

W środku – równie ciekawie. Fotele z modelu Celica, zmodyfikowana kierownica z Vectry C GTS, radio z wysuwanym ekranem dotykowym, z opcją podłączenia… PlayStation. Serio. Tak, da się odpalić gierkę w cabrio.

Wrażenia? Bezcenne.

Auto nie służy już do codziennych dojazdów – to sprzęt na słoneczne weekendy, zloty i chwile, w których po prostu chce się poczuć coś więcej niż przeciąg przez szybę. Jazda z otwartym dachem, niskie zawieszenie, radość dzieciaków pokazujących palcami, uśmiechy mijanych kierowców – tego nie da się opisać liczbami. To trzeba przeżyć.

Filip nie zrobił tego auta dla lajków. Zrobił je dla siebie. I dziś mówi wprost, satysfakcja, gdy ktoś podchodzi na evencie i dopytuje o szczegóły, jest nie do przecenienia.

To jeszcze nie koniec…

Mimo że Bertone wygląda jak gotowy projekt, Filip nie składa broni. W planach są dalsze poprawki, dopieszczenie detali, a może nawet większe zmiany – ale wszystko zgodnie z jedną zasadą, ma dawać frajdę. Bo o to w tym wszystkim chodzi.

Zrób to po swojemu

A jeśli myślisz o własnym cabrio? O własnym projekcie? To najlepszy moment. Jak mówi sam właściciel, większość rzeczy jesteś w stanie zrobić sam w garażu. A ile z tego będzie radości – wie tylko ten, kto spróbował. I nie musisz mieć miliona na koncie. Wystarczy zajawka, cierpliwość i serce.

Bo tuning to nie są części. To nie są cyferki. Tuning to pasja. A ta Astra? To jej świetny przykład.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj