Fiat Uno Turbo i.e. to jeden z najbardziej ikonicznych hot hatchy lat 80., który – choć często niedoceniany – wyprzedził swoje czasy i pokazał, że nawet mały, z pozoru niepozorny samochód może być prawdziwą rakietą na kołach. Gdy dziś mówi się o klasycznych sportowych hatchbackach z tamtej epoki, wspomina się Peugeota 205 GTI, Renault 5 GT Turbo, Golfa GTI… Ale to właśnie Uno Turbo i.e. było jednym z najostrzejszych i najbardziej bezkompromisowych przedstawicieli tej ligi.
Zadebiutował w 1985 roku, jako odpowiedź Fiata na rosnącą popularność małych, szybkich aut miejskich. Włosi, zamiast rozwijać ośmio- czy szesnastozaworowe jednostki, postanowili pójść inną drogą – założyli turbosprężarkę do niewielkiego, lekkiego silnika. I tak powstało auto, które w najlżejszej wersji ważyło zaledwie około 850 kilogramów, a pod maską miało czterocylindrowy silnik o pojemności 1.3 litra z turbo i elektronicznym wtryskiem – stąd właśnie oznaczenie i.e. (iniezione elettronica).
Pierwsza generacja Uno Turbo rozwijała 105 koni mechanicznych, co dziś może nie robi ogromnego wrażenia, ale w połowie lat 80. przy tej masie było to wystarczająco, by osiągać 100 km/h w około 8 sekund, a prędkość maksymalna sięgała 200 km/h – czyli więcej niż ówczesny Golf GTI czy Peugeot 205 GTI 1.6. Turbo włączało się dość brutalnie, jak na tamte czasy, co czyniło jazdę wyjątkowo ekscytującą – zwłaszcza, gdy przy mokrej nawierzchni przednie koła zaczynały walczyć o przyczepność.
Uno Turbo i.e. miał zawieszenie odpowiednio utwardzone, a układ kierowniczy, choć bez wspomagania, dawał świetne czucie drogi. W zakrętach był lekki i zwinny, a przy mocnym przyspieszeniu potrafił zdradzić temperament – to było auto, które wymagało zaangażowania, ale nagradzało kierowcę emocjami nieosiągalnymi w grzecznych hatchbackach.
Z zewnątrz Turbo wyróżniało się agresywniejszym bodykitem: dokładki progowe, zderzaki w kolorze nadwozia, naklejki „Turbo i.e.”, aluminiowe felgi i delikatny spoiler. Nie wyglądało przesadnie – ale wystarczająco, by dać znać, że nie mamy do czynienia z podstawowym Uno z silnikiem 0.9. Wnętrze również miało swój sportowy klimat – fotele kubełkowe, czerwone detale, skórzana kierownica, wskaźnik doładowania turbiny i typowy dla Fiata zegar cyfrowy w pierwszych rocznikach.
W 1989 roku pojawiła się druga seria Uno Turbo, z powiększonym do 1.4 litra silnikiem o mocy 118 KM, poprawioną kulturą pracy i lepszym wyposażeniem. Samochód stał się nieco dojrzalszy, ale nie stracił swojego dzikiego charakteru. Nadal był szybki, lekki i agresywny, a do tego bardziej dopracowany pod względem zawieszenia i hamulców.
Uno Turbo i.e. od początku był autem, które przyciągało młodych kierowców – tanie w zakupie, łatwe w modyfikacji i dające ogromną frajdę. Ale z drugiej strony, słynął też z kapryśności – delikatny układ chłodzenia, podatność na przegrzewanie, problemy z korozją i jakością wykończenia były jego słabymi punktami. Jednak dla tych, którzy wiedzieli, jak się nim zająć, był prawdziwym źródłem czystej, nieprzefiltrowanej motoryzacyjnej radości.
Dziś Fiat Uno Turbo i.e. to coraz rzadszy klasyk, który zyskuje na wartości i renomie. Egzemplarze w dobrym, oryginalnym stanie to prawdziwe unikaty – zwłaszcza że wiele z nich zostało przerobionych, „zajeżdżonych” albo po prostu… zniknęło. Ale ten, kto miał okazję nim jeździć, zapamięta to uczucie na długo. Bo mały Fiat z turbo był jak espresso w świecie kawy rozpuszczalnej – krótki, intensywny i absolutnie niezapomniany.