Ford Mustang SVT Cobra R (2000) to esencja amerykańskiej motoryzacji w najbardziej bezkompromisowym, torowym wydaniu. Stworzony przez zespół Special Vehicle Team (SVT) jako limitowana wersja tylko dla najbardziej zdeterminowanych entuzjastów, ten Mustang nie miał nic wspólnego z miękkimi wersjami GT czy komfortowymi cruiserkami. Nie było tu klimatyzacji, radia, tylnych siedzeń ani żadnych udogodnień. Była za to brutalna moc, precyzyjne prowadzenie i czysty, wyścigowy charakter – bez żadnych kompromisów.
Model z roku 2000 był trzecią i ostatnią edycją SVT Cobra R, po wersjach z lat 1993 i 1995, i zdecydowanie najbardziej ekstremalną. Ford zbudował jedynie 300 egzemplarzy, wszystkie w kolorze Performance Red, z agresywnym pakietem aerodynamicznym, przednim splitterem, ogromnym tylnym skrzydłem i charakterystycznymi pięcioramiennymi felgami o średnicy 18 cali. Auto wyglądało jak gotowe do startu w wyścigu – i dokładnie takie było.
Pod maską znalazł się zupełnie nowy, ręcznie składany silnik 5.4 V8 DOHC Modular, który nie był po prostu rozwierconą wersją klasycznego small blocka. To była jednostka opracowana specjalnie do tej wersji, z głowicami zapożyczonymi z wyścigowych jednostek Forda i systemem smarowania o podwyższonej wydajności. Motor ten rozwijał 385 koni mechanicznych i 522 Nm momentu obrotowego, które trafiały na tylną oś przez sześciobiegową, manualną skrzynię Tremec T-56, znaną m.in. z Camaro Z28 i Dodge Viperów.
Choć te liczby mogą dziś nie robić aż takiego wrażenia, warto pamiętać, że był to samochód skonstruowany przede wszystkim pod kątem jazdy torowej – a nie efektownego przyspieszenia na prostej. Cobra R otrzymała wzmocnione zawieszenie z amortyzatorami Bilstein, sprężynami Eibach, sztywniejszymi stabilizatorami i dodatkowymi usztywnieniami podwozia. W efekcie auto prowadziło się z wyjątkową precyzją, jak na Mustanga tamtej epoki – było szybkie nie tylko w linii prostej, ale i w zakrętach.
Układ hamulcowy był równie poważny – tarcze Brembo o średnicy 13 cali z przodu, z czterotłoczkowymi zaciskami, zapewniały świetne wytracanie prędkości nawet przy ostrym traktowaniu na torze. Dodajmy do tego mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu, dyferencjał chłodzony olejem, specjalne opony BFGoodrich Comp T/A i układ wydechowy o niskim tłumieniu, a otrzymamy jedno z najbardziej dzikich i rasowych aut, jakie kiedykolwiek opuściły fabrykę Forda.
W środku – spartańsko. Zamiast luksusów: kubełkowe fotele Recaro, pasy czteropunktowe, brak tylnych siedzeń i dywaników, zamiast systemu audio – blacha. I właśnie o to chodziło. SVT Cobra R miała ważyć jak najmniej i oddawać jak najwięcej kontroli kierowcy. Była pojazdem dla purystów – tych, którzy chcieli jeździć, a nie tylko wyglądać.
Cobra R z 2000 roku była na tamte czasy absolutnym wyjątkiem wśród amerykańskich muscle carów. Nie była stworzona z myślą o komfortowej codzienności ani pokazówkach pod supermarketem. Była odpowiedzią Forda na europejskie torowe potwory, które Mustang wreszcie mógł dogonić – i w niektórych aspektach nawet przegonić. Samochód ten osiągał świetne czasy okrążeń, był chwalony za balans i bezpośredniość układu kierowniczego – coś, co wcześniej rzadko było kojarzone z Mustangiem.
Dziś Ford Mustang SVT Cobra R (2000) to pełnoprawny kolekcjonerski klasyk. Zbudowany w małej liczbie, o czystym sportowym rodowodzie, bez ozdobników i zbędnych dodatków. Dla wielu to najlepszy Mustang ery przed-shelby’owej, prawdziwa maszyna kierowcy – brutalna, bezkompromisowa, głośna i bezlitośnie szybka. I właśnie dlatego, mimo upływu lat, wciąż pozostaje jednym z najbardziej pożądanych Mustangów, jakie kiedykolwiek powstały.