Gdy mowa o samochodach, które zdefiniowały pojęcie hot hatcha, jeden model niezmiennie wysuwa się na pierwszy plan – Volkswagen Golf GTI. Po pionierskiej pierwszej generacji, która pokazała światu, że kompaktowe auto może być szybkie, praktyczne i dawać radość z jazdy, przyszła pora na kolejne wcielenia: Mk2 i Mk3. To one utrwaliły status GTI jako ikonowego symbolu motoryzacyjnego stylu, sportowej duszy i codziennej funkcjonalności, którą pokochały miliony kierowców.
Golf GTI Mk2, zaprezentowany w 1984 roku, był bezpośrednim następcą rewolucyjnego „jedynaka”, ale pod każdym względem dojrzalszym i bardziej kompletnym samochodem. Nadwozie było większe, sztywniejsze, lepiej zabezpieczone przed korozją i bardziej aerodynamiczne, ale nie zatraciło sportowego charakteru – zwłaszcza w wersji GTI z czerwonym obramowaniem grilla, niższym zawieszeniem i sportowymi felgami.
Pod maską początkowo pracował silnik 1.8 8V o mocy 112 KM, który dzięki lekkiej konstrukcji auta zapewniał bardzo dobre osiągi. Jednak to wprowadzenie wersji 16V, o mocy 139 KM (w niektórych rynkowych wariantach nawet 140–139 KM), nadało modelowi zupełnie nowego wymiaru. Golf GTI Mk2 w tej odmianie był szybki, zadziorny i świetnie zbalansowany, a jego charakterystyczny pomruk i sposób oddawania mocy stały się legendą wśród fanów analogowej jazdy.
GTI drugiej generacji oferowało znakomite prowadzenie – dzięki precyzyjnemu układowi kierowniczemu i dopracowanemu zawieszeniu, auto doskonale trzymało się drogi i dawało mnóstwo frajdy w zakrętach. W wersji G60, z mechanicznym kompresorem, GTI stało się wręcz potworem torowym, oferując ponad 160 KM i wyjątkowy charakter, który do dziś budzi szacunek w świecie klasyków.
W 1991 roku pojawił się Golf Mk3, który stanowił duży krok naprzód pod względem komfortu, bezpieczeństwa i jakości wykończenia. GTI w tej odsłonie również dojrzał – był bardziej wyciszony, lepiej wykończony i bardziej „cywilizowany”, ale nie stracił swojego charakteru. W podstawowej wersji oferował silnik 2.0 8V o mocy 115 KM, który choć nie był już tak ostry jak w poprzedniku, wciąż dostarczał przyjemnych wrażeń.
Prawdziwym asem trzeciej generacji była jednak odmiana 2.0 16V o mocy 150 KM, a także topowy VR6, który co prawda nie nosił oznaczenia GTI, ale przez wielu był traktowany jako duchowy następca tej linii – z sześciocylindrowym silnikiem 2.8 i 2.9 litra, osiągającym nawet 190 KM i dającym Golfa o osiągach godnych aut klasy GT.
Stylistycznie GTI Mk3 zachował sportowy sznyt – specjalne zderzaki, progi, felgi BBS, czerwone wstawki i kubełkowe fotele Recaro w charakterystycznej kratce z napisem „GTI” – wszystko to tworzyło spójną, dynamiczną całość, która wyróżniała się na tle zwykłych wersji.
Wnętrza obu generacji łączyło jedno: prostota i funkcjonalność. GTI nie epatowało luksusem, ale wszystko było tam, gdzie trzeba. Kierowca czuł się jak w centrum dowodzenia – nisko osadzone fotele, sportowa kierownica, manualna skrzynia o krótkim skoku i zegary, które podkreślały sportowy charakter. To był samochód, który motywował do jazdy – nie przez tryby sportowe i cyfrowe ekrany, ale przez mechaniczne sprzężenie człowieka z maszyną.
Dziś Golf GTI Mk2 i Mk3 to pełnoprawne klasyki sceny hot hatch, które wracają z przytupem. Mk2 jest pożądanym youngtimerem, a jego ceny stale rosną – szczególnie w wersjach 16V i G60. Mk3, przez lata niedoceniany, również zaczyna budzić zainteresowanie, zwłaszcza dobrze utrzymane egzemplarze z mocniejszymi silnikami i nienaruszonym wnętrzem GTI.
Bo GTI to nie tylko trzy litery. To filozofia jazdy – dynamicznej, świadomej, sportowej, ale nadal praktycznej. To hot hatch, który można kochać zarówno na krętej górskiej drodze, jak i w codziennej drodze do pracy. To samochód, który stworzył segment i po dziś dzień jest jego najczystszym uosobieniem.