Subaru Impreza GT/WRX GC8 – rally DNA

0

Gdy w latach 90. myślało się o samochodzie, który wygląda, brzmi i jeździ jak maszyna WRC, Subaru Impreza GC8 natychmiast przychodziło do głowy. Ten niepozorny japoński sedan (lub hatchback), który zadebiutował w 1992 roku, szybko zyskał status kultowego. Nie tylko dzięki napędowi na cztery koła i turbodoładowanemu silnikowi bokser, ale przede wszystkim przez swoje rajdowe DNA, które można było poczuć za kierownicą każdego egzemplarza – nawet na zwykłej, miejskiej ulicy.

Impreza GC8 powstała jako kompaktowy model z wielkimi ambicjami, mający kontynuować sukcesy starszego Legacy RS w rajdach. Wersje WRX (World Rally eXperimental) oraz europejski odpowiednik – GT Turbo – szybko udowodniły, że to coś więcej niż sportowa zabawka. To były wozy stworzone na odcinki specjalne, ale legalne na drogach publicznych.

Pod maską pracował turbodoładowany, czterocylindrowy bokser o pojemności dwóch litrów, początkowo generujący około 211 KM w wersji GT Turbo oraz 240 KM w japońskich WRX-ach. Już bazowe wersje potrafiły przyspieszyć do „setki” w około 6 sekund, ale to nie sama prędkość robiła największe wrażenie – to był sposób, w jaki Impreza ją osiągała. Dźwięk silnika boksera, syczenie turbiny, trzask zaworu upustowego i charakterystyczne poszarpywanie przy gwałtownym przyspieszaniu tworzyły klimat prawdziwego rajdu – bez wychodzenia z miasta.

Największą siłą Imprezy GC8 był jednak symetryczny napęd na cztery koła, który zapewniał niezrównaną trakcję w każdych warunkach. Deszcz? Śnieg? Szkło na zakręcie? Subaru po prostu jechało dalej. Dzięki temu prowadzenie było pewne, przewidywalne, ale też niezwykle ekscytujące, szczególnie dla tych, którzy wiedzieli, jak wykorzystać balans auta i odrobinę nadsterowności przy odpowiednim ustawieniu gazu.

Stylistycznie GC8 wyróżniała się surową, sportową formą – nisko zawieszona sylwetka, wlot powietrza na masce, poszerzone błotniki, spoilery i felgi OZ lub Speedline w rajdowym stylu. To był samochód, który nie udawał sportowego – on nim po prostu był. Każdy detal podkreślał jego związek z motorsportem, a wersje specjalne, takie jak WRX STI Type RA, były wręcz ekstremalne – bez klimatyzacji, z krótszą skrzynią biegów, przygotowane do modyfikacji i walki na torze czy odcinku specjalnym.

Wnętrze? Surowe, jak przystało na auto z rodowodem sportowym. Kubełkowe fotele, klasyczne zegary, krótki lewarek zmiany biegów, czasem nawet brak elektryki w wersjach RA. Ale tu nikt nie szukał luksusu – chodziło o emocje, kontrolę i kontakt z maszyną. Impreza WRX GC8 była jak rękawica bokserska – nie miała być wygodna, miała być skuteczna.

Popularność Imprezy eksplodowała, gdy Colin McRae – mistrz świata WRC z 1995 roku – zaczął odnosić nią sukcesy na arenie międzynarodowej. Niebieska karoseria, złote felgi, numer 555 i agresywny styl jazdy stały się ikoną rajdów lat 90. Wtedy też wielu fanów motoryzacji zaczęło marzyć o własnej „rajdówce na co dzień”. I właśnie tym była Impreza GT/WRX.

W Polsce model GC8 stał się obiektem marzeń w drugiej połowie lat 90. i na początku 2000. Dla wielu była szczytem osiągalnej motoryzacji sportowej – auto, które nie potrzebowało toru, by pokazać swój potencjał. Choć przez lata wiele egzemplarzy padło ofiarą agresywnej jazdy, tuningu czy zwykłego zużycia, dziś te, które przetrwały w oryginalnym stanie, zyskują status kolekcjonerski.

Subaru Impreza GC8 WRX/GT to nie tylko samochód. To kawał historii rajdów, to klimat WRC przeniesiony na zwykłą drogę. To ruchomy symbol lat 90., kiedy motoryzacja była jeszcze surowa, szczera i pełna adrenaliny. Dla wielu – nieśmiertelna legenda z dźwiękiem boksera i odgłosem turbo, których nie da się zapomnieć.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj