Volkswagen Golf II GTI Dawida

0

Volkswagen Golf II GTI z 1990 roku, wyposażony w silnik o pojemności 1800 cm³ z elektronicznym wtryskiem paliwa i mocą 112 koni mechanicznych, to samochód, który dla Dawida ma wyjątkowe znaczenie. Sentyment do tego modelu towarzyszy mu od lat – druga generacja Golfa od zawsze miała dla niego „to coś”. Nie jest to jego pierwsza przygoda z tym modelem – wręcz przeciwnie. Obecny egzemplarz to już szósta „dwójka” w jego życiu, a w kolejce do odrestaurowania czeka już następna. Jak sam przyznaje, wszystko zaczęło się ponad piętnaście lat temu, zaraz po zdaniu prawa jazdy, gdy po raz pierwszy wsiadł za kierownicę Golfa II.

Obecny projekt to samochód sprowadzony z Hiszpanii, zakupiony bez kompromisów – musiał być w oryginalnej wersji GTI i w bardzo dobrym stanie blacharskim. Celem było stworzenie auta jak najbliższego temu, co opuszczało fabrykę w Wolfsburgu. Bez zbędnych przeróbek, bez przesadnych zmian – czysta klasyka z epoki, odtworzona z dbałością o każdy detal. Auto zostało rozebrane i odbudowane od podstaw, z pełnym szacunkiem do oryginału.

Pod maską pozostała oryginalna jednostka PB – ośmiozaworowe 1.8 z układem Digifant, spięte z pięciobiegową skrzynią AUG. Silnik przeszedł gruntowny remont, ale nie został zmodyfikowany. Jedyną zmianą techniczną względem fabryki było zastosowanie zawieszenia gwintowanego MTS Gold, które poprawia prowadzenie, jednocześnie nie odbierając samochodowi jego klasycznego charakteru.

Nadwozie otrzymało świeży lakier w oryginalnym kolorze L041 – głębokiej, nasyconej czerni z palety Volkswagena. Całość uzupełnia oryginalny pakiet GTI na szerokim zderzaku, a wisienką na torcie są felgi BBS RM 012 – klasyczne, skręcane, o szerokości 6,5 cala, owinięte oponami 195/45 R15. Wnętrze to kwintesencja klimatu lat dziewięćdziesiątych – półkubełkowe fotele w oryginalnej kracie GTI, czarny dywan, czarna podsufitka, elektryczne szyby i kultowe radio Gamma III. Elektronika pozostała nietknięta – żadnych dodatkowych wskaźników, żadnych nowoczesnych gadżetów.

Golf służy do okazjonalnych przejażdżek – weekendowe trasy, spotkania z fanami marki, wypady dla czystej przyjemności. Mimo stosunkowo niewielkiej mocy, auto radzi sobie znakomicie i daje masę frajdy z jazdy, czego potwierdzeniem jest każda kolejna godzina spędzona za kierownicą.

Cała odbudowa, poza lakierowaniem, została wykonana własnoręcznie przez Dawida – w domowym garażu, po pracy, w weekendy, przez ponad dwa lata. Projekt cały czas żyje – w planach jest montaż oryginalnej klimatyzacji, która już czeka na montaż, oraz kilka poprawek mechanicznych i wizualnych.

Dla tych, którzy marzą o podobnej renowacji, właściciel ma jedną prostą radę – uzbrójcie się w cierpliwość i wytrwałość. Samochód nie odbuduje się sam, ale satysfakcja z efektu końcowego jest absolutnie bezcenna.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj