Nissan 200SX RS13 1.8 Turbo 16V

Kiedy pasja do motoryzacji kiełkuje od najmłodszych lat, prędzej czy później znajdzie swoją drogę w życiu, a czasem przybiera formę bardzo konkretnego samochodu. Dla Karola takim autem stał się Nissan 200SX RS13 1.8 Turbo 16V, który trafił do niego po latach przygody z Hondą Civic IV generacji. Styl, linia nadwozia, klimat – wszystko to, co ma w sobie S13, sprawiło, że był to jedyny model, który godnie mógł zastąpić jego poprzedniego kompana. I choć początkowo wyglądało to na trafienie w dziesiątkę, rzeczywistość okazała się bardziej surowa, auto wymagało pełnej odbudowy, przede wszystkim silnika, który był praktycznie w agonalnym stanie. Ale to właśnie od tego zaczęła się przygoda z projektem, który trwa do dziś.

Inspiracje dla tego projektu są jasne jak lakier na karoserii – Japonia, JDM i klimat TypeX. Dla Karola Nissan 200SX to nie tylko auto z potencjałem – to samochód, który najlepiej wygląda, gdy zostanie wystylizowany na najbardziej pożądaną wersję z rynku japońskiego, czyli 180SX TypeX. Zamiast iść w agresywny, głośny drift-gruz, Karol postawił na czysty, schludny i dopracowany street look, który robi wrażenie bez nachalności. Używany tylko w ładne dni, w weekendy i do miejskich przejażdżek, nie krzyczy – ale zdecydowanie nie da się przejść obok niego obojętnie.

Pod maską nadal pracuje oryginalna jednostka CA18DET, choć po gruntownym remoncie i z licznymi usprawnieniami. Uszczelka Cometic, panewki ACL, powiększona i odpowiednio przegrodzona miska olejowa, wydajniejszy smok, dodatkowe spływy olejowe, chłodnica oleju z termostatem, FMIC, blow-off HKS, dolot K&N i przelotowy wydech 3 cale od ISR – wszystko to składa się na solidny pakiet dla codziennej, ale dynamicznej jazdy. Wspomagane przez sprzęgło EXEDY stage 1 i short shifterem, całość działa pewnie i pozwala cieszyć się klasyczną turbo reakcją na każde muśnięcie gazu.

Auto wyposażone zostało w zawieszenie gwintowane z 24-stopniową regulacją twardości, cambery na przedniej osi oraz komplet regulowanych wahaczy z tyłu. Całość usztywnia również maglownica, w której gumowe tuleje ustalające zostały zastąpione aluminiowymi. W kwestii hamulców przód zyskał zestaw z Nissana S14 – większe, nacinane tarcze i czterotłoczkowe zaciski, a wszystko spięte przewodami w stalowym oplocie. Tył na razie pozostaje seryjny, ale nie jest to jeszcze ostateczna wersja.

Wizualnie Nissan przeszedł metamorfozę z granatowego w biały i otrzymał komplet TypeX – zderzaki, dokładki, progi, spoiler klapy, a nawet kierunkowskazy LED z funkcją DRL i „sekwencją” w stylu japońskich modeli. Na deser lądują felgi JR3 w rozmiarze 18x9J na oponach Firemax 225/35/18, z odpowiednimi dystansami. Na tyle zamontowano tzw. „kryształy”, czyli czerwono-białe tylne lampy, ale Karol nie wyklucza przesiadki na lampy z wersji Kouki TypeX.

W środku króluje czystość i klasyka, ale z lekkimi akcentami personalizacji. Fotele pochodzą z S14, do tego kierownica z naba, gałka Nismo z czerwonym mieszkiem Bridge i – na ten moment jeszcze w planach – kubełki Bridge, czerwony dywan, boczki i dodatkowe wskaźniki doładowania oraz ciśnienia i temperatury oleju. Karol dba o każdy szczegół, ale zostawia sobie przestrzeń do dalszego rozwoju projektu.

Jazda tym samochodem, jak sam mówi, to połączenie uczucia lekkości, pewności i ciągłego kontaktu z drogą. Niska pozycja, długi przód, siedzenie tuż nad tylną osią, świst turbo i blow-off – wszystko to razem daje idealny przepis na czystą radość z jazdy. Nawet jeśli auto nie jest głośne czy krzykliwe, nie da się przeoczyć jego obecności, bo ma w sobie to coś, co sprawia, że każdy przejazd to małe święto.

Na pytanie o trudności Karol odpowiada wprost – nie ma lekko, zwłaszcza jeśli decydujesz się na samodzielną odbudowę. Karoseria S13 nie jest najłatwiejszym materiałem do pracy blacharskiej, a korozja potrafi zaskoczyć w najmniej oczywistych miejscach. Mimo to, dzięki determinacji i wsparciu grupy TURBOKILLERS, udało się zdobyć wszystkie potrzebne części – zarówno OEM, jak i aftermarketowe. Bo o ile silniki, zawieszenia i body kity są dostępne bez większego problemu, to praca z cienką blachą i strukturalną naprawą wymaga cierpliwości, umiejętności i wielu godzin spędzonych w garażu.

Karol doskonale wie, że ten projekt nigdy nie będzie skończony. Plany są ambitne – m.in. swap na upragniony silnik RB25DET, który od lat śni mu się po nocach, rozbudowa wnętrza i dalsze ulepszanie szczegółów. Jak sam mówi: „Zawsze można coś poprawić i dopieścić”. Całą historię jego projektu można śledzić na kanałach Carloos TV, Street Elite Garage oraz profilach carloos_200sx na Instagramie i Carloos na TikToku.

Na koniec Karol ma radę dla tych, którzy chcieliby zrealizować podobny projekt. Przede wszystkim – rozpisz plan, trzymaj się go i wykreślaj to, co już zrobione. To daje poczucie postępu, nawet jeśli prace rozciągają się w czasie. I pamiętaj — nieprzerwany proces w końcu dobiega do mety. A czasem, ta droga do mety jest piękniejsza niż sam finisz.