W historii sportów motorowych niewiele jest samochodów, które nie tylko zdobyły mistrzostwa, ale i całkowicie zmieniły reguły gry. Audi Quattro S1 to maszyna, która zrobiła właśnie to – zburzyła dotychczasowe kanony i otworzyła nową erę w rajdach samochodowych. Gdy w latach osiemdziesiątych świat WRC zaczął przyjmować coraz bardziej ekstremalne formy, Niemcy odpowiedzieli konstrukcją, która stała się ikoną Grupy B i synonimem rajdowego szaleństwa.
Narodziny legendy
Historia Quattro zaczęła się w 1980 roku, kiedy Audi wprowadziło do świata motorsportu napęd na cztery koła w aucie rajdowym – coś, co wcześniej uważano za niepraktyczne i zbyt ciężkie. Sceptycyzm szybko przerodził się w podziw, gdy pierwsze Quattro zaczęło dominować na odcinkach specjalnych. Ale to była dopiero zapowiedź rewolucji.
W 1984 roku świat ujrzał Audi Sport Quattro, wersję z krótszym rozstawem osi i lżejszą konstrukcją. A już rok później, w sezonie 1985, Audi poszło o krok dalej, prezentując Quattro S1 E2 – najbardziej ekstremalne wcielenie tej rajdowej bestii.
Techniczne monstrum Grupy B
Quattro S1 to było coś więcej niż tylko samochód – to był inżynieryjny pokaz siły. Pod maską drzemiał rzędowy pięciocylindrowy silnik o pojemności dwóch i dwóch dziesiątych litra, wspomagany ogromną turbosprężarką KKK. W swojej szczytowej wersji generował ponad pięćset pięćdziesiąt koni mechanicznych, a niektóre źródła podają nawet wyższe wartości, osiągane w wersjach testowych.
Dźwięk tej jednostki był równie brutalny jak jej moc – świst turbiny, charakterystyczne bulgotanie pięciocylindrowca i eksplozje z wydechu podczas redukcji budziły respekt na trasach całego świata. Przyspieszenie do stu kilometrów na godzinę zajmowało około dwóch i pół sekundy, co czyniło go jednym z najszybszych rajdówek wszech czasów.
Aerodynamika z innej planety
Jednak to nie tylko silnik budził emocje. Quattro S1 wyróżniało się szaloną stylistyką: ogromne spojlery, poszerzone nadkola, wielkie lotki i charakterystyczna tylna „półka” aerodynamiczna czyniły z niego potwora nie tylko pod względem osiągów, ale i wyglądu. Był to samochód, który wyglądał tak, jakby miał się oderwać od ziemi – i czasem niemal to robił.
Sukcesy i dramaty
Audi Quattro S1 E2 zadebiutowało w połowie sezonu 1985. Za kierownicą zasiedli najlepsi – m.in. Walter Röhrl, który poprowadził auto do zwycięstwa w Rajdzie San Remo. Choć S1 nie zdobył tytułu mistrzowskiego, jego obecność na odcinkach specjalnych była spektakularna i niezapomniana.
Jednocześnie był to czas, gdy Grupa B zaczęła pokazywać swoje mroczne oblicze – potężne maszyny, niepohamowana moc i nieprzewidywalność na trasach prowadziły do coraz większej liczby wypadków. W 1986 roku, po serii tragicznych zdarzeń, FIA zdecydowała o zakończeniu Grupy B, a Quattro S1 przestało startować w mistrzostwach świata.
Dziedzictwo
Mimo krótkiej kariery, Audi Quattro S1 na zawsze zapisało się w historii motorsportu. To samochód, który udowodnił, że napęd na cztery koła to przyszłość rajdów – coś, co dzisiaj jest standardem. To także symbol epoki, w której odwaga konstruktorów, kierowców i kibiców sięgnęła granic możliwości.
Do dziś egzemplarze S1 są podziwiane na pokazach, w muzeach i podczas imprez historycznych. Dla wielu fanów to najbardziej spektakularna rajdówka wszech czasów – prawdziwa ikona, której ryk przyprawia o dreszcze nawet po tylu latach.