W czasach, gdy świat rajdów zmierzał już ku napędowi na cztery koła, a Audi Quattro zaczynało pisać nową historię, Opel Manta 400 przypominał twardego zawodnika starej szkoły. Tylny napęd, klasyczna sylwetka coupe i wolnossący silnik o brutalnej charakterystyce – to był samochód dla prawdziwych kierowców. Takich, którzy nie bali się jechać bokiem przez cały odcinek.
Korzenie: od Ascony do Manty
Opel już wcześniej zaznaczył swoją obecność w rajdach – wystarczy wspomnieć model Ascona 400, którym Walter Röhrl zdobył tytuł mistrza świata kierowców w 1982 roku. Manta 400 była jej rozwinięciem, ale z dużo bardziej efektowną, sportową sylwetką i jeszcze większym potencjałem do jazdy pokazowej.
Zaprojektowana z myślą o rywalizacji w Grupie B, Manta 400 powstała we współpracy z brytyjskim oddziałem Opel Motorsport / Irmscher / Cosworth, co już samo w sobie sugeruje mocno sportowe DNA. Wersja drogowa powstała w liczbie dwustu czterech egzemplarzy homologacyjnych, co otworzyło drzwi do startów w WRC.
Serce Coswortha, dusza Opla
Pod maską Manty 400 znalazł się wyjątkowy silnik – czterocylindrowa, wolnossąca jednostka o pojemności dwóch i czterech dziesiątych litra, z głowicą DOHC opracowaną przez Coswortha. Moc? W wersji rajdowej sięgała ponad trzystu koni mechanicznych, a wszystko trafiało na tylne koła przez pięciobiegową, sekwencyjną skrzynię ZF. Brzmienie tej jednostki – surowe, mechaniczne, rasowe – do dziś przyprawia o ciarki.
Ale to, co czyniło Mante wyjątkową, to jej zachowanie w zakrętach – długa maska, tylny napęd i brak jakiejkolwiek pomocy w postaci elektroniki sprawiały, że trzeba było ją prowadzić z wyczuciem. Zbyt mocno – uciekała tyłem. Zbyt ostro na wejściu – nie dociążała przodu. Ale jeśli znałeś jej rytm, mogłeś tańczyć bokiem przez całą trasę.
Sukcesy na marginesie potęgi quattro
W WRC Manta 400 nie odniosła spektakularnych sukcesów – czasy się zmieniały, a napęd na cztery koła zaczął dominować bezlitośnie. Największe sukcesy to głównie starty prywatne i udział w rajdach narodowych, gdzie warunki sprzyjały tylnonapędowym maszynom. Auto szczególnie dobrze radziło sobie na suchych, szybkich oesach, a także w rallycrossie i rajdach asfaltowych, gdzie trakcja nie była aż tak kluczowa.
Wielką popularność zyskała w Wielkiej Brytanii i Irlandii, gdzie przez wiele lat Manta 400 była bożyszczem lokalnych kierowców, a jej widowiskowy styl jazdy pokochali kibice. Jimmy McRae, ojciec Colina, był jednym z najbardziej znanych kierowców tego modelu.
Dziedzictwo stylu i odwagi
Mimo że Opel Manta 400 nie zdobył tytułów w WRC, zyskał coś cenniejszego – szacunek i legendarny status wśród fanów rajdów, którzy kochają dźwięk wolnossącej czwórki, jazdę bokiem i kontakt z prawdziwym samochodem. Do dziś Manty biorą udział w rajdach historycznych, a ich występy przyciągają tłumy – nie ze względu na czasy, ale na styl i duszę.
To auto, które było jak ostatni akord starej rajdowej symfonii – zanim wszystko stało się cyfrowe, napędzane komputerami i dopięte na ostatni guzik. Manta 400 była nieidealna – i właśnie dlatego tak bliska sercu.