Panoz Esperante GTR-1 – amerykańska fantazja w świecie europejskich prototypów

0

Panoz Esperante GTR-1 to samochód, który na pierwszy rzut oka nie powinien istnieć. W czasach, gdy świat wyścigów GT1 był zdominowany przez smukłe, aerodynamiczne maszyny z centralnie umieszczonymi silnikami – jak Mercedes CLK-GTR, Porsche 911 GT1 czy McLaren F1 GTR – Panoz wszedł na scenę z brutalną, bezkompromisową konstrukcją z silnikiem V8 umieszczonym z przodu. W dodatku wyprodukowaną przez małą, rodzinną firmę z Georgii, z pasją większą niż budżet. A jednak, mimo swojej inności, GTR-1 przeszedł do historii jako jeden z najbardziej charakterystycznych i odważnych projektów ery GT1.

Zaprojektowany w 1997 roku przez Tony’ego Southgate’a i Érica Broadleya, Panoz Esperante GTR-1 bazował na drogowej wersji coupe, ale był w pełni homologowanym samochodem wyścigowym, przygotowanym do rywalizacji w serii FIA GT, IMSA GT oraz oczywiście w 24h Le Mans. Największym wyróżnikiem GTR-1 była jego konfiguracja – silnik z przodu, napęd na tył, długa maska i proporcje klasycznego amerykańskiego gran turismo. Wyglądał jak muscle car po treningu z prototypami – i dokładnie tak się zachowywał.

Pod ogromną maską krył się 6.0-litrowy silnik V8 od Elan Power Products, oparty na bloku Forda, który generował ponad 600 koni mechanicznych. Dźwięk tej jednostki był absolutnie niepowtarzalny – głęboki, gardłowy ryk, który wyróżniał się w tłumie turbin i V12. W połączeniu z wyścigową skrzynią Xtrac i dopracowanym zawieszeniem, Panoz potrafił nawiązać walkę z europejskimi gigantami – zwłaszcza na torach, gdzie siła i trwałość miały większe znaczenie niż czysta aerodynamika.

Esperante GTR-1 zadebiutował w serii FIA GT, a także w Le Mans w 1997 roku, gdzie rywalizował z fabrycznymi zespołami Mercedesa, Porsche i McLarena. Choć nie odnosił spektakularnych sukcesów w Europie, na amerykańskim podwórku był znacznie groźniejszy – w serii IMSA GT i późniejszym ALMS był regularnie obecny na podium, a jego największym atutem była niezawodność i odwaga konstrukcyjna. Za kierownicą zasiadali tacy kierowcy jak David Brabham, Eric Bernard, Andy Wallace czy Johnny O’Connell, którzy potrafili wycisnąć z niego pełnię możliwości.

W 1998 roku powstała wersja GTR-1 Hybrid, przystosowana do startu w nowej klasie LMP – była to jedna z pierwszych prób łączenia silnika benzynowego z technologią odzyskiwania energii, choć w bardzo wczesnej formie. Eksperyment ten nie zrewolucjonizował Le Mans, ale pokazał, że Panoz nie bał się myśleć przyszłościowo i eksperymentować tam, gdzie inni szli utartym szlakiem.

Estetycznie GTR-1 był zjawiskiem – długa, muskularna maska, niska kabina przesunięta do tyłu, ogromne wloty powietrza i agresywna aerodynamika tworzyły jeden z najbardziej rozpoznawalnych sylwetek w historii GT1. W malowaniu zespołu DAMS lub fabrycznym czarno-czerwonym Elan Motorsport, GTR-1 wyglądał jak torowy mutant – i dokładnie tak jeździł.

Dziś Panoz Esperante GTR-1 to jedna z najbardziej unikatowych maszyn złotej ery GT1 – nie dlatego, że wygrywał wszystko, ale dlatego, że poszedł swoją drogą. W czasach, gdy inni kopiowali schematy, Panoz stworzył coś dzikiego, wyjątkowego i… amerykańskiego do szpiku kości.

To samochód, który pokazuje, że w motorsporcie jest miejsce na odwagę, na inne podejście, na indywidualizm. Esperante GTR-1 nie był idealny – ale był prawdziwy, głośny i niepowtarzalny. A w świecie wyścigów, to często znaczy więcej niż tytuły.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj