Volkswagen Jetta A2 z 1991 roku w wersji dwudrzwiowego sedana to auto, które dziś zdecydowanie przyciąga uwagę, ale historia jego wyboru i powstania to coś znacznie więcej niż kolejny projekt tuningowy. Dla Agaty, właścicielki tego klasyka, wszystko zaczęło się już w dzieciństwie. Otoczona od najmłodszych lat przez stare samochody, które przewijały się przez rodzinny warsztat prowadzony przez tatę i dziadka, niemal naturalnie zaczęła marzyć o tym, by jej pierwszy samochód nie był po prostu środkiem transportu, a czymś, co ma duszę. Początkowo myślała o BMW E30 albo Golfie 2. generacji, ale to Jetta w sedanie, którą przypadkowo wypatrzyła w internecie, skradła jej serce. Gdy dowiedziała się, że istnieją wersje dwudrzwiowe, nie było już odwrotu – zakochała się i zaczęła działać.
Auto z początku miało być po prostu nietuzinkowym daily. Jednak historia rodzinna i opowieści o nocnych swapach, budowanych na gorąco w warsztacie, tak głęboko w niej zakorzenione, sprawiły, że każda godzina spędzona przy aucie z tatą zamieniła się w coś więcej – w rytuał, który dawał radość i pozwalał budować własną motoryzacyjną legendę. Gdy inni mówili, że się nie da, Agata z rodziną po prostu działała – szlifowała, piaskowała, lakierowała. Wszystko, by stworzyć coś swojego. Inspiracją byli jej najbliżsi, tata i dziadek – a Jetta stała się ucieleśnieniem rodzinnej pasji.
Oryginalnie pod maską pracował skromny silnik o pojemności 1.3 litra, wspierany przez 4-biegową skrzynię. Dziś serce Jetty bije zdecydowanie mocniej – to jednostka 2.0 z Golfa 3 GTI o mocy 115 KM. Całość wspiera 5-biegowa skrzynia z tego samego modelu, a dźwięk wzmacnia sportowy kolektor 4-2-1 i pełny, przelotowy układ wydechowy z kwasówki. Hamulce również przeszły metamorfozę z przodu zestaw z Golfa 3 GTI z tarczami o średnicy 280 mm, z tyłu konwersja z bębnów na tarcze z Golfa 2 GTI. Całość dopełnia zawieszenie Airride, które nie tylko zapewnia komfort i regulację wysokości, ale również pozwala na idealny spas.
Karoseria auta została odświeżona lakierem zgodnym z oryginalnym kodem VIN, lecz z dodatkiem subtelnego brokatu, który pod światło nadaje mu wyjątkowego blasku. Wszystkie zewnętrzne plastiki, zderzaki, a nawet rolety czy dodatki zostały dopracowane z dużą wręcz precyzją. Na uwagę zasługuje lotka klapy, dla której właścicielka poświęciła nie tylko komputer, ale i kurtkę zimową – tak bardzo jej zależało, by ją zdobyć. Do tego dochodzą detale, jak wlot maski Kamei, brewka lamp, emblematy GTI, Wolfsburg czy charakterystyczna naklejka „JETTA” na tylnych błotnikach.
Całość jeździ na wymarzonych felgach Schmidt TH-Line o rozmiarze 16 cali – 9 cali szerokości z przodu i 9,5 cala z tyłu, na oponach Hankook. Wnętrze nie odstaje od zewnętrznej stylistyki – półkubełkowe fotele z Golfa 3 GTI zostały przeszyte materiałem oryginalnym dla Jetty, zgodnym po numerze VIN. Konsola Votex wykonana na zamówienie, kierownica MOMO, czarna alcantara na suficie i tylnej półce, miękka deska – wszystko tu ma swoje uzasadnienie i pasuje do charakteru projektu.
Wrażenia z jazdy to przede wszystkim komfort i pewność, nie tylko dzięki dobremu zawieszeniu, ale również większemu i mocniejszemu silnikowi oraz skuteczniejszym hamulcom. Auto prowadzi się dobrze, chętnie przyspiesza i daje przyjemność z jazdy, która nie kończy się nawet po przejechaniu wielu kilometrów. Jak mówi Agata można nim spokojnie jechać 200 km/h, czuć się bezpiecznie i mieć przy tym nieustanny uśmiech na twarzy.
Dziś Jetta nie służy już do codziennej jazdy – to auto użytkowane wyłącznie przy dobrej pogodzie, otulone na co dzień miękkim pokrowcem lepszym niż niejedna pościel. Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się ukończona, Agata jasno mówi – to nie jest zwykły projekt. To oczko w głowie, z którym związana jest na dobre. A skoro tak, to lista pomysłów i zmian pewnie nigdy się nie skończy.
Nie brakowało oczywiście trudności – zwłaszcza przy kombinacjach związanych z obniżeniem zawieszenia, półosiami czy układem chłodzenia. Jednak jak podkreśla właścicielka – to wszystko tylko motywuje do działania, bo praca nad starym autem to w dużej mierze walka z przeciwnościami i dążenie do ideału, który dla każdego wygląda inaczej.
Dla tych, którzy marzą o podobnej przygodzie, Agata ma prostą radę – jeśli naprawdę chcesz coś stworzyć, to pieniądze nie są przeszkodą, problemem jest tylko brak chęci. Wszystko da się zrobić, jeśli ma się wizję i odrobinę samozaparcia. A jeśli dodatkowo można to robić w gronie najbliższych, jak ona z tatą i dziadkiem, to efekt końcowy ma nie tylko wartość estetyczną, ale przede wszystkim emocjonalną. To coś, co zostaje na całe życie.