W ostatnich latach coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których drogi publiczne są czasowo blokowane – czy to w związku z protestami, przejazdami VIP-ów, wydarzeniami masowymi, czy kolizjami wymagającymi długotrwałej interwencji służb. Choć dla większości kierowców to chwilowa niedogodność, w przypadku transportu towarowego, usługowego czy karetek opóźnienie może oznaczać realne straty. W nowelizacji kodeksu drogowego pojawił się pomysł wprowadzenia procedury odszkodowawczej za nieuzasadnione blokady. Czy kierowcy mogą rzeczywiście liczyć na zwrot strat?
Pomysł nie jest nowy – dyskutowany był już wcześniej w kontekście przejazdów kolumn rządowych i zgromadzeń publicznych. Nowy projekt przewiduje, że w sytuacji, gdy droga zostanie zablokowana bez wcześniejszego zgłoszenia i zabezpieczenia, poszkodowani użytkownicy będą mogli domagać się rekompensaty za poniesione koszty – np. straty wynikające z opóźnienia dostawy, utraconego wynagrodzenia, dodatkowego zużycia paliwa czy konieczności przekierowania trasy.
Problem polega jednak na tym, że ustalenie winnego i oszacowanie realnych strat jest bardzo trudne. Kto miałby wypłacać odszkodowanie? Organizator protestu? Państwo? Gmina? Operator drogi? W projekcie nie wskazano jednoznacznie odpowiedzialnego podmiotu, co może oznaczać, że procedura będzie martwa już na etapie jej wdrażania.
Do tego dochodzi kwestia zabezpieczenia budżetu – wypłata odszkodowań za każdą blokadę mogłaby szybko doprowadzić do obciążeń finansowych instytucji publicznych. Tym bardziej że wiele blokad jest zgodnych z prawem – odbywa się za zgodą władz lokalnych i przy asyście służb.
Z punktu widzenia kierowcy najważniejsze jest jednak to, że nowelizacja wprowadza możliwość dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej – co oznacza, że w przypadku szkody można będzie złożyć pozew przeciwko organizatorowi wydarzenia lub administratorowi drogi, o ile zostanie wykazane niedopełnienie obowiązków organizacyjnych.
Wprowadzenie tej możliwości może mieć skutek prewencyjny – organizatorzy będą musieli lepiej planować działania, zgłaszać je odpowiednio wcześniej i współpracować ze służbami, by minimalizować utrudnienia. To z kolei może poprawić komfort podróżowania i ograniczyć liczbę przypadków, w których kierowcy przez kilkadziesiąt minut stoją w korkach bez jakiejkolwiek informacji o przyczynie.
Czy kierowcy rzeczywiście dostaną odszkodowania? W praktyce będzie to trudne i czasochłonne, ale sama możliwość ich dochodzenia może być istotną zmianą w podejściu do blokowania dróg. To początek ważnej debaty – o tym, gdzie kończy się prawo do protestu, a zaczyna prawo do swobodnego poruszania się.