Cykl LongLife. Tak, ale nie dla wszystkich samochodów

0

Wielu kierowców podczas serwisu swojego samochodu spotyka się z określeniem „cykl LongLife” lub „olej LongLife”. Producenci chętnie reklamują to rozwiązanie jako nowoczesne, wygodne i ekonomiczne – bo pozwala na rzadszą wymianę oleju silnikowego, nawet co 30 tysięcy kilometrów lub raz na dwa lata. Kuszące? Owszem. Ale nie każdy silnik i nie każdy styl jazdy nadaje się do tak długiego interwału serwisowego. W rzeczywistości cykl LongLife może bardziej zaszkodzić niż pomóc, jeśli zastosuje się go bezrefleksyjnie.

Na czym w ogóle polega koncepcja LongLife? To system wydłużonego okresu między przeglądami technicznymi, oparty na specjalnym rodzaju oleju o zwiększonej odporności na starzenie, utlenianie i zanieczyszczenia. Oleje te mają wyższe normy jakościowe, są droższe i bardziej zaawansowane chemicznie niż standardowe produkty. W połączeniu z elektronicznym systemem monitorowania kondycji oleju, który analizuje styl jazdy, temperatury pracy i obciążenie silnika, mogą – przynajmniej teoretycznie – pozwolić na bezpieczne użytkowanie auta przez dłuższy czas bez potrzeby wizyty w serwisie.

Problem zaczyna się wtedy, gdy kierowca traktuje LongLife jako uniwersalne rozwiązanie. Tymczasem wszystko zależy od tego, jak i gdzie eksploatowany jest samochód. Silnik pracujący w trybie miejskim – z częstym odpalaniem, krótkimi trasami, dużym udziałem jazdy na zimno i częstym staniem w korkach – zużywa olej szybciej niż ten, który regularnie pokonuje długie trasy z jednostajną prędkością. W warunkach miejskich olej nie ma czasu się nagrzać, szybciej się rozcieńcza, a obecność niespalonego paliwa i nagarów w układzie smarowania przyspiesza jego degradację. W takiej sytuacji czekanie z wymianą do maksymalnych wartości zalecanych przez system LongLife może skończyć się zatarciem silnika, zapchaniem kanałów olejowych lub nadmiernym zużyciem elementów układu rozrządu.

Nie wszystkie silniki dobrze znoszą długi interwał. Jednostki z turbosprężarką, bezpośrednim wtryskiem, filtrem cząstek stałych lub zaworem EGR generują więcej zanieczyszczeń, wyższe temperatury i mają bardziej wymagające warunki pracy. Dotyczy to zarówno silników benzynowych, jak i wysokoprężnych. W takich konstrukcjach regularna wymiana oleju co 10–15 tysięcy kilometrów lub raz w roku to znacznie bezpieczniejsze rozwiązanie, nawet jeśli producent dopuszcza dłuższy interwał w ramach programu LongLife.

Szczególnie niebezpieczne jest stosowanie LongLife w starszych samochodach, które nie były fabrycznie przystosowane do takiego systemu. Mimo że odpowiedni olej można kupić, to układ smarowania, system odprowadzania ciepła i ogólna kondycja silnika mogą nie sprostać długiemu interwałowi. Dodatkowo, starsze silniki mają często większe luzy i są bardziej podatne na przedmuchy gazów do skrzyni korbowej, co oznacza szybsze zanieczyszczenie oleju. W takich przypadkach LongLife to nie innowacja – to ryzyko.

Nie bez znaczenia są też kwestie ekonomiczne. Olej LongLife jest droższy niż standardowy, a koszt samej wymiany może być wyższy z uwagi na jakość filtrów i technologiczne wymagania. Oszczędność na jednej wymianie może być iluzoryczna, jeśli skutkiem będzie kosztowna naprawa jednostki napędowej. Dlatego kierowcy, którzy chcą realnie dbać o trwałość silnika, powinni bardziej ufać logice i zdrowemu rozsądkowi niż marketingowi.

Są oczywiście sytuacje, w których LongLife ma sens – np. w nowych samochodach użytkowanych głównie w trasie, przy spokojnym stylu jazdy i w warunkach sprzyjających pracy silnika. Wtedy elektroniczny system rzeczywiście może analizować dane i zasugerować wymianę oleju dopiero po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów. W praktyce jednak większość kierowców porusza się w cyklu mieszanym, z dużą przewagą krótkich dystansów i warunków miejskich – co oznacza, że tradycyjny cykl serwisowy nadal ma uzasadnienie.

Podsumowując – cykl LongLife nie jest zły sam w sobie, ale nie jest też złotym standardem dla każdego. To narzędzie, z którego trzeba umieć korzystać. Zamiast bezkrytycznie ufać systemowi, lepiej przyjrzeć się własnemu stylowi jazdy, specyfice silnika i zaleceniom producenta. Czasem wymiana oleju raz na rok to nie konserwatyzm – to zdrowy rozsądek, który przedłuża życie silnika i pozwala uniknąć problemów, które mogą pojawić się wtedy, gdy olej nie zdąży już spełniać swojej funkcji.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj