Uruchomienie samochodu z rozładowanym akumulatorem to sytuacja, która może przytrafić się każdemu – zwłaszcza zimą, po dłuższym postoju, gdy zapomni się wyłączyć światła lub gdy akumulator jest już po prostu zużyty. Choć moment, w którym silnik nie reaguje na przekręcenie kluczyka lub przycisk start, potrafi zaskoczyć, istnieje kilka sprawdzonych metod, które pozwalają awaryjnie uruchomić pojazd i kontynuować jazdę. Wszystko zależy od tego, w jakim stanie znajduje się akumulator, jaki mamy dostęp do narzędzi i jaki typ auta chcemy uruchomić.
Najbardziej popularną metodą jest uruchomienie samochodu z użyciem kabli rozruchowych i drugiego pojazdu. To sposób szybki i bezpieczny, o ile zostanie wykonany prawidłowo. W pierwszej kolejności należy ustawić auta blisko siebie, ale tak, by nie stykały się ze sobą karoserią. Następnie należy podłączyć kabel czerwony – dodatni – najpierw do bieguna plus w rozładowanym aucie, a potem do bieguna plus w samochodzie sprawnym. Kolejny krok to podłączenie czarnego kabla – ujemnego – najpierw do bieguna minus w sprawnym aucie, a na końcu do masy, czyli metalowego elementu w komorze silnika pojazdu z rozładowanym akumulatorem (nie bezpośrednio do bieguna minus!). Po kilku minutach ładowania można spróbować uruchomić silnik. Po udanym rozruchu warto odczekać jeszcze chwilę przed odłączeniem kabli, a następnie je odłączyć w odwrotnej kolejności niż były podłączane.
Drugą metodą, możliwą tylko w samochodach z manualną skrzynią biegów, jest tzw. „na pych”. Polega ona na rozpędzeniu auta – najlepiej z pomocą drugiej osoby lub na niewielkim spadku – i wrzuceniu drugiego biegu przy jednoczesnym puszczeniu sprzęgła. Jeśli silnik załapie, należy niezwłocznie go lekko przegazować, by się nie zdławił. Trzeba jednak pamiętać, że ta metoda jest ryzykowna – szczególnie dla elementów układu napędowego i katalizatora. Nie należy jej stosować w autach z turbosprężarką, filtrami DPF lub systemami start-stop, a także w pojazdach z automatyczną skrzynią biegów, gdzie taka operacja jest niemożliwa.
Trzecią, coraz popularniejszą opcją jest użycie tzw. boosterów – czyli kompaktowych urządzeń rozruchowych z wbudowanym akumulatorem. Działają one podobnie jak klasyczne kable, ale nie wymagają drugiego pojazdu. Wystarczy podłączyć je do biegunów akumulatora, włączyć urządzenie i spróbować uruchomić silnik. To rozwiązanie bardzo wygodne – zwłaszcza w trasie lub na parkingu – i bezpieczne dla instalacji elektrycznej, pod warunkiem użycia sprzętu o odpowiedniej mocy i jakości.
W przypadku bardzo rozładowanego akumulatora, który nie reaguje na próby rozruchu, warto również rozważyć użycie prostownika – klasycznego lub z funkcją szybkiego ładowania. Taka forma regeneracji wymaga jednak czasu, dostępu do prądu i odrobiny cierpliwości. Jest natomiast najlepsza dla akumulatora, ponieważ nie przeciąża jego ogniw nagłym impulsem prądowym, jak to może mieć miejsce przy użyciu kabli czy boostera.
Podsumowując – jeśli akumulator się rozładował, najpierw należy ocenić sytuację i wybrać bezpieczną metodę awaryjnego rozruchu. Najlepiej wykorzystać kable rozruchowe z pomocą drugiego auta, booster rozruchowy lub – jeśli to konieczne i możliwe – uruchomienie na pych. Niezależnie od sposobu, po uruchomieniu silnika nie należy od razu go gasić – trzeba przejechać co najmniej kilkanaście kilometrów lub zostawić auto na wolnych obrotach przez dłuższą chwilę, by alternator zdążył naładować akumulator. A gdy sytuacja się powtarza – warto nie zwlekać z wymianą akumulatora, bo jego żywotność ma swoje granice, a każda kolejna próba ratowania może przynieść tylko chwilowy efekt.