Wśród licznych magazynów, które dokumentowały kulturę motoryzacyjną w krajach Beneluksu, GTi Scene zajmował szczególne miejsce – był bowiem głosem pokolenia zakochanego w kompaktowych hot hatchach z duszą sportowca. Skupiając się na samochodach spod znaku GTI, pismo stworzyło wokół siebie społeczność entuzjastów, dla których litery GTI oznaczały nie tylko moc i osiągi, ale też styl życia, tuning i nieustanną chęć ulepszania.
Magazyn ten, wydawany głównie z myślą o odbiorcach w Holandii, Belgii i Luksemburgu, wyrósł na bazie ogromnej popularności modeli takich jak Volkswagen Golf GTI, Peugeot 205 GTI, Renault Clio Williams czy Opel Kadett GSi. To właśnie te auta – lekkie, szybkie, podatne na tuning – zbudowały fundament sceny, którą GTi Scene tak wiernie dokumentował. Na jego łamach prezentowano nie tylko seryjne klasyki, ale przede wszystkim ich zmodyfikowane wersje – obniżone, poszerzone, dopracowane w najmniejszych szczegółach.
Redakcja kładła duży nacisk na jakość projektów – nie wystarczały same felgi i spoiler. Auta musiały być spójne stylistycznie, dopracowane technicznie i – co ważne – autentyczne. Prezentowane projekty często były efektem lat pracy właścicieli, którzy łączyli swoją wiedzę z doświadczeniem warsztatów i firm tuningowych. GTi Scene dokumentował procesy budowy tych aut, opisując nie tylko efekt końcowy, ale też drogę, jaką przeszły – od zakupu używanego egzemplarza po pełną metamorfozę.
Szczególnym atutem magazynu były relacje z eventów i spotkań klubowych. GTi Scene był obecny wszędzie tam, gdzie spotykali się miłośnicy GTI – od lokalnych meetów pod supermarketami, po duże imprezy w Brukseli, Amsterdamie czy na torach wyścigowych. Redakcja nie tylko fotografowała i opisywała auta, ale też oddawała głos właścicielom – ich historie, motywacje i doświadczenia stanowiły serce każdego numeru.
Ważnym elementem pisma były również testy i porównania. GTi Scene porównywało klasyczne GTI z nowoczesnymi wersjami, analizowało wpływ modyfikacji na osiągi, zajmowało się doborem odpowiednich części, zawieszeń i układów hamulcowych. Nie brakowało również poradników dla początkujących – jak kupić pierwsze GTI, na co uważać, gdzie szukać części i jak nie przesadzić z modyfikacjami.
Mimo że rynek prasy drukowanej ulegał powolnym zmianom, GTi Scene przez długi czas utrzymywał lojalną bazę czytelników, głównie dzięki swojej szczerości, technicznej rzetelności i bliskości z realnym środowiskiem tuningowym. Dla wielu młodych ludzi był to pierwszy magazyn, który rozbudził w nich pasję do motoryzacji, tuningowych projektów i oldschoolowych hot hatchy.
Dziś GTi Scene (Benelux) funkcjonuje w pamięci jako kronika epoki, w której auta GTI królowały na ulicach i parkingach, a tuning był wyrazem osobowości i zaangażowania. Magazyn ten nie tylko dokumentował zmieniającą się scenę, ale aktywnie ją kształtował – z szacunkiem dla klasyki, z otwartością na nowoczesność i z ogromną pasją do szybkich, kompaktowych samochodów, które na zawsze zapisały się w historii motoryzacji.