Geneva International Motor Show – tuningowa strefa w sercu Szwajcarii

Choć Geneva International Motor Show od dekad uchodzi za jedną z najbardziej prestiżowych imprez motoryzacyjnych na świecie, kojarzoną przede wszystkim z premierami seryjnych aut, konceptami producentów i luksusowymi markami, to mało kto spoza środowiska zdaje sobie sprawę, że w jego cieniu funkcjonowała także specjalna przestrzeń poświęcona tuningowi. Ta mniej formalna, ale wyjątkowo barwna część genewskiego salonu – znana jako Tuning Hall – była miejscem, gdzie ekskluzywność spotykała się z kreatywnością, a projektanci wychodzili poza ramy korporacyjnych schematów.

Wystawa w Genewie przez lata skupiała się na prezentowaniu najnowszych modeli i technologii od światowych gigantów – od Ferrari i Lamborghini, przez Mercedesa, BMW, po bardziej niszowe, butikowe marki i futurystyczne start-upy. Jednak w ramach tej wielkiej układanki znajdował się także segment, w którym swoje miejsce znajdowali tunerzy – zarówno ci z absolutnego topu, jak i mniejsze, niezależne warsztaty, które dzięki wystawie w Genewie mogły pokazać światu swoje umiejętności.

Tuning Hall był przestrzenią wyraźnie inną niż eleganckie i chłodne stoiska producentów. Tutaj panował duch odwagi, eksperymentu i szaleństwa – karoserie pełne karbonu, zawieszenia gwintowane i pneumatyczne, felgi w niestandardowych rozmiarach i kolorystyce, wnętrza obszyte alcantarą, a nawet całkowicie przebudowane kokpity z ekranami OLED i systemami telemetrycznymi. To właśnie tutaj można było podziwiać prace takich firm jak Mansory, FAB Design, Gemballa, Hamann czy Carlsson – marek, które przenoszą seryjne samochody na zupełnie inny poziom wyrafinowania lub agresji stylistycznej.

Nie brakowało też tuningowych premier – nowe pakiety dla modeli AMG, M i RS, koncepcje wizualne do superaut, a także rozwiązania inżynieryjne zwiększające moc i poprawiające prowadzenie. W tej części salonu tuning był prezentowany nie jako domena ulicznych przeróbek, ale jako forma luksusu, prestiżu i personalizacji na najwyższym poziomie. Wiele projektów prezentowanych w Genewie nie trafiało nigdy do szerokiej sprzedaży – były to często jednorazowe konstrukcje dla klientów z Bliskiego Wschodu, Chin czy Rosji, zamawiane na specjalne życzenie i tworzone z niemal jubilerską precyzją.

Tuning Hall pełnił również ważną funkcję marketingową – firmy wystawiające swoje dzieła na tle marek takich jak Bugatti, Koenigsegg czy Pagani mogły nie tylko pochwalić się technologicznym zaawansowaniem, ale również zbudować swój prestiż i rozpoznawalność wśród klientów, którzy szukają unikalności. W tym kontekście tuning nie był tylko dodatkiem – był równorzędnym uczestnikiem gry o luksus, szybkość i styl.

Warto podkreślić, że genezy tej strefy nie należy szukać w masowym tuningu popularnych modeli – Geneva Tuning Hall prezentowała tuning klasy wyższej, często oparty na samochodach egzotycznych, limitowanych i ultrasportowych. To tuning elitarny, kosztujący setki tysięcy franków, ale jednocześnie będący dowodem na to, że personalizacja i inżynieryjna kreatywność mogą funkcjonować także w najbardziej wymagającym i konserwatywnym środowisku motoryzacyjnym.

Choć przez ostatnie lata Geneva International Motor Show kilkukrotnie zmieniał formułę i niektóre edycje były odwoływane, pamięć o tuningowej hali pozostaje żywa. To była przestrzeń, która z jednej strony uzupełniała bogaty program targów, a z drugiej oferowała coś, czego nie miały luksusowe stoiska producentów – emocje, kontrowersje i nieskrępowaną wolność twórczą. Dla wielu fanów tuningowej sceny, Tuning Hall w Genewie była swoistą galerią sztuki – tyle że zamiast płócien i rzeźb, na ekspozycji znajdowały się pieczołowicie przerobione supersamochody.