Carlos Sainz Jr to przykład kierowcy, który nie dostał niczego za darmo, mimo nazwiska otwierającego drzwi. Urodził się w 1994 roku w Madrycie jako syn dwukrotnego mistrza świata WRC – Carlosa Sainza. Od dziecka otaczały go samochody, zwycięstwa i wielka presja. Ale Carlos Junior nie poszedł w ślady ojca w rajdach – wybrał tory wyścigowe, pokazując, że chce budować własne nazwisko, nie tylko kontynuować dziedzictwo. Jego kariera w kartingu i seriach juniorskich była konsekwentna i pełna pracy, nie fajerwerków – tak samo jak jego styl jazdy.
Do Formuły 1 trafił w 2015 roku dzięki programowi Red Bulla, gdzie został partnerem debiutującego również Maxa Verstappena w Toro Rosso. Od razu było widać, że Sainz to kierowca bardzo szybki, ale też wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek – mniej impulsywny, bardziej analityczny. W cieniu medialnej eksplozji Verstappena, Carlos nie zginął – jechał swoje, zdobywając punkty i budując reputację solidnego, pracowitego zawodnika. Gdy nie dostał szansy w Red Bullu, przeszedł do Renault, a potem do McLarena, gdzie ostatecznie pokazał swój pełny potencjał.
W McLarenie, w sezonach 2019 i 2020, był fundamentem zespołu. Dzięki jego jeździe, regularności i umiejętnościom rozwojowym, McLaren powrócił do walki o podia. Sainz nigdy nie szukał taniej popularności – mówił prosto, jeździł mądrze, zyskiwał szacunek w padoku. W 2021 roku przeszedł do Ferrari, zastępując Sebastiana Vettela – i dla wielu była to chwila próby. W pierwszym sezonie nie tylko dotrzymał kroku Leclercowi, ale często był bardziej skuteczny. Rok później odniósł pierwsze zwycięstwo – na Silverstone, po siedemdziesięciu jeden startach – udowadniając, że cierpliwość popłaca.
Carlos Sainz to kierowca kompletnego stylu – nie spektakularny, ale piekielnie skuteczny. Świetnie zarządza tempem, rzadko popełnia błędy, potrafi czytać wyścig i adaptować się do sytuacji. W dobie młodych gwiazd i medialnych wojenek, Sainz pozostaje wyważony, skupiony i coraz bliżej statusu lidera. To zawodnik, który nie musi krzyczeć, by być słyszanym – wystarczy, że jedzie swoje.