Colin McRae był kierowcą, który nie jeździł na pół gwizdka. Dla niego liczyła się tylko pełna prędkość – i to niezależnie od tego, czy prowadził, czy gonił. Urodził się w 1968 roku w Szkocji, a pasję do rajdów odziedziczył po ojcu, Jimmym McRae, który był pięciokrotnym mistrzem Wielkiej Brytanii. Colin jednak miał i talent, i temperament, który szybko wyróżnił go spośród innych. W wieku zaledwie 22 lat zadebiutował w mistrzostwach świata, a już w 1995 roku zdobył tytuł mistrza świata WRC jako najmłodszy kierowca w historii – tytuł ten dzierżył przez wiele lat.
To właśnie styl McRae’a uczynił go nieśmiertelnym w oczach fanów. Jeździł z sercem, na granicy przyczepności, często nawet poza nią. W jego przypadku „maximum attack” nie było pustym sloganem, ale sposobem życia. Niezliczone momenty, gdy prowadził samochód na dwóch kołach, leciał bokiem z klifu lub wracał na trasę po dachowaniu, zapisały się złotymi zgłoskami w historii rajdów. Jego relacja z pilotem Derekiem Ringerem, a potem Nilsem Gristią, była burzliwa, ale też skuteczna – McRae nigdy nie bał się ryzyka, co czasem kończyło się efektownymi kraksami, ale jeszcze częściej widowiskowymi zwycięstwami.
Największe sukcesy odnosił z Subaru – to z tą marką stworzył niepowtarzalny wizerunek błękitnego Imprezy WRX z żółtymi gwiazdami, lecącego przez lasy Finlandii, Australii czy Kenii. Wspólnie z Petterem Solbergiem i Carlosem Sainzem tworzył trzon zespołu, który na lata zdominował rajdowe wyobraźnie fanów. McRae startował też w barwach Forda i Citroëna, a w późniejszych latach próbował sił w Dakarze i wyścigach terenowych, pokazując, że jego talent nie zna granic nawierzchni.
Poza torem McRae zasłynął jako bohater kultowej serii gier komputerowych, które do dziś są wspominane z nostalgią przez fanów – „Colin McRae Rally” wprowadziło do domów emocje rajdowego ścigania i zbudowało nową generację pasjonatów. Jego nagła śmierć w katastrofie helikoptera w 2007 roku wstrząsnęła całym światem motorsportu. McRae odszedł za wcześnie, ale jego duch – odwaga, nieustępliwość i determinacja – pozostał w rajdach na zawsze. Nie był kierowcą najdokładniejszym. Ale był kierowcą, którego każdy chciał oglądać. Bo Colin McRae był esencją tego, czym rajdy być powinny.