Albert Biermann przez wiele lat był jednym z najważniejszych inżynierów sportowego działu BMW M. To on odpowiadał za charakter wielu modeli serii M – począwszy od M3 E46 aż po nowoczesne konstrukcje z końca pierwszej dekady XXI wieku. Urodzony w Niemczech, przez dekady związany z marką BMW, uznawany był za człowieka, który potrafił zamieniać techniczne możliwości w emocjonalne doświadczenie jazdy. I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że na zawsze zostanie w niemieckiej motoryzacji, wydarzyło się coś zaskakującego.
W 2015 roku przeszedł do… Hyundaia. Świat motoryzacyjny był w szoku. Co człowiek z taką historią ma robić w firmie kojarzonej dotąd głównie z tanimi, niezbyt emocjonującymi samochodami? Biermann miał jednak plan – i ogromne wsparcie koreańskiego koncernu. W bardzo krótkim czasie zbudował dział N, odpowiedzialny za sportowe modele marki Hyundai. I zrobił to po swojemu.
I30 N, i20 N, Elantra N – wszystkie te modele były efektem jego wizji: stworzenia auta dostępnego, ostrego, ale nieprzesadnie skomplikowanego. Sam mówił, że kluczem jest „fun to drive” – radość z jazdy. Biermann nie bał się odważnych ustawień zawieszenia, manualnych skrzyń, głośnych układów wydechowych i bezpośrednich reakcji układu kierowniczego. Pod jego wodzą Hyundai N zdobył uznanie nie tylko recenzentów, ale i kierowców – to były auta, które dawały frajdę i emocje, których brakowało nawet droższym konkurentom.
Po latach w Hyundaiu przeszedł do roli doradczej w całym koncernie Hyundai-Kia-Genesis, gdzie jego wpływ jest wciąż widoczny. Biermann to inżynier, który odważył się zostawić wygodny fotel w Niemczech, by rozpocząć zupełnie nową przygodę w Azji – i uczynił z niej światowy sukces. Bez niego koreańska motoryzacja nie miałaby dziś takiego sportowego charakteru.