Tetsuya Hibino to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i nieprzewidywalnych zawodników w historii japońskiego driftingu. Urodzony w połowie lat siedemdziesiątych, swoją karierę rozpoczął jak wielu innych – na lokalnych spotach, w bocznych poślizgach po górskich serpentynach. Jednak szybko stało się jasne, że jego talent, odwaga i instynkt wyróżniają go na tle nawet najbardziej doświadczonych kierowców.
Hibino zyskał ogólnokrajowy rozgłos dzięki udziałowi w serii D1 Grand Prix. Jego AE86, czyli legendarna Toyota Sprinter Trueno, stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych aut w stawce – nie tylko ze względu na agresywny styl prowadzenia, ale również na fakt, że był jednym z pierwszych, którzy zamienili klasyczny napęd na turbodoładowaną jednostkę z większą mocą, co wówczas uznawane było za odważne i kontrowersyjne.
Jego jazda zawsze była pełna ekspresji – szerokie kąty, wysoka prędkość, nieprzewidywalność i pełna kontrola. Fani uwielbiali jego bezkompromisowy styl, który łączył brutalność z finezją. Często dochodziło do kontaktów z bandą, czasem auto lądowało poza torem, ale Hibino zawsze wracał – jeszcze szybszy, jeszcze bardziej zdeterminowany.
Z biegiem lat zaczął startować również w innych seriach, takich jak Formula Drift Japan, gdzie odnosił sukcesy i pokazywał, że nie zamierza dostosowywać się do nikogo – to inni musieli dostosować się do jego tempa. Współpracował z wieloma tunerami i zespołami, ale najczęściej działał po swojemu, mając wyraźną wizję auta, jakim chce jeździć i stylu, jaki chce reprezentować.
Hibino to nie tylko kierowca – to buntownik, który uczynił ze swojej zadziorności znak rozpoznawczy. Nie zależało mu na polityce, punktach czy kalkulacjach. Dla niego liczyła się jazda – czysta, dzika, piękna. Z czasem zaczął również trenować młodszych zawodników, dzieląc się swoim doświadczeniem i podejściem. Choć jego metody nie zawsze były zgodne z podręcznikami, efekty mówiły same za siebie.
W historii japońskiego driftingu Tetsuya Hibino zapisał się jako ten, który nie szedł na kompromisy. Zawsze wybierał serce, pasję i ryzyko. I właśnie dzięki temu stał się legendą.