Jim Clark – mistrz absolutny i dusza toru

Jim Clark to nazwisko, które w świecie Formuły Jeden wypowiadane jest z nabożną czcią. Dla wielu był nie tylko jednym z najlepszych kierowców wszech czasów, ale wręcz uosobieniem doskonałości za kierownicą. Urodzony w połowie lat trzydziestych w Szkocji, dorastał na farmie, z dala od centrów wyścigowego świata. A jednak jego talent był tak czysty, naturalny i niepodrabialny, że wystarczyło kilka sezonów, by cały świat zrozumiał, że narodziła się legenda.

Clark związał niemal całą swoją karierę z zespołem Lotus i Colinem Chapmanem – wizjonerem, który od razu dostrzegł w młodym Szkocie nie tylko niezwykłą prędkość, ale i unikalne zrozumienie maszyny. Był kierowcą, który potrafił odczuwać samochód na poziomie niemal duchowym. Nie musiał mówić wiele – wystarczała mu jazda. Niezwykle skromny, cichy, nieśmiały poza torem, ale na torze – bezkonkurencyjny.

W latach sześćdziesiątych dominował w Formule Jeden, zdobywając dwa tytuły mistrzowskie i wielokrotnie deklasując rywali. Ale to nie liczby definiowały Clarka – to styl, z jakim jeździł. Bez wysiłku, bez brawury, jakby był częścią bolidu. Zawodnicy jego epoki, tacy jak Jackie Stewart, John Surtees czy Graham Hill, podkreślali, że gdy Jim był w formie, reszta mogła jedynie walczyć o drugie miejsce.

Poza Formułą Jeden startował z sukcesami w Indianapolis, wyścigach długodystansowych i Formule Dwa. Wszędzie, gdzie się pojawił, zachwycał precyzją i kontrolą. Jego wyścigowe rzemiosło nie miało sobie równych – potrafił prowadzić bolid na granicy możliwości, nie sprawiając przy tym wrażenia, że podejmuje jakiekolwiek ryzyko.

Tragiczna śmierć Clarka w wyścigu Formuły Dwa na torze Hockenheim była szokiem dla całego świata motorsportu. Miał zaledwie trzydzieści dwa lata. Dla wielu była to największa strata w historii wyścigów – nie tylko ze względu na osiągnięcia, ale przede wszystkim na potencjał, który mógł zostać jeszcze zrealizowany.

Jim Clark pozostaje nieśmiertelną ikoną Formuły Jeden. Był mistrzem nie przez liczbę tytułów, lecz przez styl, klasę i absolutną czystość wyścigowej duszy. Dla każdego, kto kiedykolwiek kochał wyścigi, jego imię jest synonimem ideału – kierowcy, człowieka, legendy.