Pete Brock nie był jedynie projektantem. Był wizjonerem, który potrafił połączyć piękno formy z bezkompromisową funkcjonalnością. Choć w historii zapisał się jako twórca jednego z najbardziej rozpoznawalnych samochodów wyścigowych XX wieku, jego wpływ na motoryzację był znacznie szerszy i bardziej złożony. Urodzony w połowie lat trzydziestych, bardzo wcześnie wykazywał zainteresowanie samochodami, rysunkiem i sztuką użytkową. Mimo młodego wieku, już jako dwudziestolatek znalazł się w strukturach General Motors, gdzie miał okazję uczestniczyć w projektowaniu pierwszego modelu Corvette Stingray.
Choć jego kreska była niezwykle śmiała i nowoczesna, to dopiero opuszczenie korporacyjnych struktur dało mu pełną swobodę. Jego największym dziełem była konstrukcja karoserii Shelby Daytona Coupe – maszyny, która miała pomóc amerykańskiemu zespołowi pokonać europejskich rywali w wyścigach długodystansowych. Brock, mając niewiele ponad dwadzieścia lat, zaprojektował nadwozie tak aerodynamiczne i agresywne, że nie tylko zmieniło ono wygląd sportowych aut, ale również realnie przełożyło się na sukcesy na torze. W połowie lat sześćdziesiątych Daytona Coupe pokonała Ferrari i inne zespoły w serii GT, przynosząc Shelby American prestiż i zwycięstwa.
Styl pracy Brocka był nietypowy. Łączył precyzyjny szkic z wyobraźnią przestrzenną. Jego rysunki nie były tylko konceptami – były zapowiedziami realnych, pędzących konstrukcji. Po odejściu od Shelby’ego założył BRE, czyli Brock Racing Enterprises, gdzie stworzył kolejne ikony, tym razem dla Datsuna. Modele takie jak 240Z i 510 zyskały nowe życie w amerykańskich wyścigach dzięki jego modyfikacjom i wsparciu marketingowemu.
Pete Brock rozumiał, że motoryzacja to nie tylko technika, ale też emocje. Dlatego jego projekty zawsze miały duszę. Niezależnie od tego, czy tworzył samochody, prowadził zespół wyścigowy, czy później projektował przyczepy aerodynamiczne i akcesoria lotnicze, zawsze trzymał się jednej zasady – forma musi służyć funkcji, ale nigdy nie rezygnując z charakteru. Do dziś uważany jest za jednego z ostatnich romantyków wyścigowego designu, który udowodnił, że amerykański styl może wygrywać z europejską precyzją nie tylko na papierze, ale i na torze.