Takeshi Tsujimura należy do grona japońskich motocyklistów, którzy w latach dziewięćdziesiątych rozsławili swoją ojczyznę na arenie międzynarodowej. W czasach, gdy wyścigi motocyklowe zyskiwały coraz większą popularność na całym świecie, a Japonia była jednym z kluczowych producentów sprzętu, Tsujimura był jednym z tych, którzy nie tylko potrafili się ścigać, ale także rozumieli maszynę, którą prowadzili. Urodzony w prefekturze Aichi, już jako nastolatek imponował umiejętnościami w lokalnych wyścigach, a jego talent szybko został zauważony przez japońskie zespoły fabryczne.
Jego kariera nabrała tempa w mistrzostwach świata w klasie sto dwadzieścia pięć centymetrów sześciennych, gdzie startował dla zespołów korzystających z technologii Yamahy. To właśnie tam błyszczał regularnością i strategicznym podejściem do rywalizacji, co było rzadkością w klasie zdominowanej przez młodych i często zbyt agresywnych zawodników. Tsujimura potrafił utrzymać tempo, unikać błędów i wykorzystać każdą okazję do ataku. Sezon, w którym osiągnął największy sukces, był świadectwem nie tylko jego szybkości, ale również dojrzałości – zakończył go z kilkoma zwycięstwami, stając się jednym z czołowych zawodników świata.
Jego styl jazdy charakteryzował się precyzją i umiejętnością czytania warunków na torze. Wyróżniał się tym, że potrafił dostosować się do zmiennej przyczepności i różnic w ustawieniach motocykla. Nigdy nie był typem showmana, który szukał rozgłosu. Wolał skupiać się na przygotowaniach, danych telemetrycznych i analizie jazdy. To podejście sprawiło, że cieszył się ogromnym szacunkiem nie tylko wśród rywali, ale także wśród inżynierów i członków zespołów.
Po zakończeniu kariery sportowej Takeshi Tsujimura zajął się pracą rozwojową, testując motocykle i wspierając młodych kierowców. Jego wiedza i doświadczenie okazały się bezcenne, a jego rola w budowaniu mostu między zawodnikami a konstruktorami była nieoceniona. Dla wielu fanów pozostał wzorem japońskiego podejścia do motorsportu – pełnego pokory, pracy i technicznej perfekcji. Choć nigdy nie był najbardziej medialnym zawodnikiem, to jego nazwisko wciąż budzi uznanie wśród tych, którzy znają się na wyścigach i doceniają kunszt jazdy.