Hans-Joachim Stuck to jedna z najbardziej barwnych i wszechstronnych postaci niemieckiego motorsportu. Syn przedwojennego mistrza, Hansa Stucka seniora, od najmłodszych lat był skazany na wyścigi, ale nigdy nie spoczął na nazwisku. Wyrzeźbił własną drogę, pełną spektakularnych sukcesów, dramatów i pasji, której nie da się pomylić z niczym innym. Dla wielu jest ucieleśnieniem nieposkromionej energii, odwagi i niekończącej się miłości do prędkości.
Urodził się tuż po wojnie, w czasach, gdy Niemcy powoli odbudowywały się z ruin. Od najmłodszych lat uczestniczył w rajdach górskich z ojcem, poznając smak rywalizacji i specyfikę motorsportu od kuchni. Gdy tylko osiągnął wiek uprawniający do startów, ruszył na tor z niepohamowaną energią. Jego talent szybko zauważono i już w młodości trafił do Formuły Jeden. Choć nie odniósł tam spektakularnych sukcesów, to rywalizował z takimi legendami jak James Hunt czy Niki Lauda, zbierając bezcenne doświadczenia.
Prawdziwy rozkwit jego kariery nastąpił w seriach długodystansowych i wyścigach samochodów turystycznych. Za kierownicą Porsche dziewięćset sześćdziesiąt dwa, BMW M jednej lub Audi quattro potrafił dokonywać rzeczy niezwykłych. Wygrał dwukrotnie wyścig w Le Mans, triumfował na torze Nürburgring i Spa, stając się jednym z niewielu kierowców, którzy potrafili być szybcy na każdym typie toru. Jego styl jazdy cechowała zadziorność, ale też ogromna technika. Nie bał się ryzyka, ale wiedział, jak je kontrolować.
Stuck był także jednym z pierwszych kierowców, którzy otwarcie angażowali się w promocję bezpieczeństwa w motorsporcie. Współpracował z FIA, pracował jako doradca techniczny i komentator. Jego głos był słyszany, bo był nie tylko kierowcą, ale też człowiekiem z charyzmą i niepodrabialnym entuzjazmem. Współpracował z Porsche, Audi i BMW, będąc ambasadorem niemieckiej techniki na torach całego świata.
Dziś Hans-Joachim Stuck to legenda. Nie tylko z powodu wyników, ale dlatego, że przez całą swoją karierę pozostał sobą – szczerym, bezkompromisowym pasjonatem. W świecie coraz bardziej komercyjnego motorsportu przypomina, że wszystko zaczyna się od serca bijącego szybciej na dźwięk silnika. To właśnie jego historia pokazuje, że prawdziwa pasja nie zna mety.