James Thompson był jednym z tych kierowców, których obecność na torze zawsze zwiastowała walkę do ostatniego okrążenia. Brytyjski zawodnik z niebywałym refleksem, naturalnym wyczuciem toru i niesłabnącą pasją do motorsportu, przez wiele lat był jednym z czołowych reprezentantów Wielkiej Brytanii w seriach samochodów turystycznych. Choć nigdy nie stał się medialnym celebrytą wyścigów, jego nazwisko znał każdy, kto śledził rywalizację na torach.
Urodzony w połowie lat siedemdziesiątych, Thompson rozpoczął swoją przygodę z wyścigami jeszcze jako nastolatek. Zanim dołączył do elity BTCC, miał już za sobą imponujące występy w niższych seriach, gdzie zwrócił uwagę dzięki pewności siebie i szybkości. Do British Touring Car Championship trafił jako młody wilk, ale już od początku był zawodnikiem, którego należało traktować poważnie. Jego talent eksplodował, gdy zasiadł za kierownicą samochodów Vauxhalla, w których pokazał pełnię swoich możliwości.
Thompson zdobył dwa tytuły mistrzowskie w BTCC, czym zapisał się w historii jako jeden z najskuteczniejszych brytyjskich kierowców serii. Był zawodnikiem kompletnym – potrafił wygrywać zarówno w deszczu, jak i w pełnym słońcu, świetnie radził sobie w kwalifikacjach i jeszcze lepiej w walce koło w koło. Na torze był bezwzględny, ale uczciwy, a jego jazda łączyła agresję z techniczną finezją. Zyskał reputację kierowcy, który potrafi zmienić losy wyścigu jednym manewrem, często w najbardziej nieoczywistym miejscu.
Choć największe sukcesy odnosił w Wielkiej Brytanii, jego kariera nabrała międzynarodowego wymiaru, gdy dołączył do serii WTCC. Tam również pokazał klasę, rywalizując z takimi tuzami jak Yvan Muller czy Gabriele Tarquini. Wielokrotnie stawał na podium, reprezentując różne zespoły i marki – od Hondy, przez Alfe Romeo, po Ladę, gdzie wnosił doświadczenie i jakość, niezależnie od pozycji startowej. Niejednokrotnie potrafił z przeciętnie przygotowanym samochodem dotrzymać kroku fabrycznym potęgom, co tylko podkreślało jego wartość.
Poza torem Thompson był postacią spokojną, opanowaną i bardzo profesjonalną. Unikał skandali, nie szukał poklasku, a mimo to gromadził wokół siebie rzesze fanów. Doceniali go za autentyczność, za to, że zawsze dawał z siebie wszystko i za to, że nigdy nie odpuszczał. Dla wielu młodych kierowców był wzorem zawodnika, który swoją pozycję buduje ciężką pracą, a nie tylko talentem.
Choć z czasem jego obecność na torach stawała się coraz rzadsza, to jego dziedzictwo w motorsporcie pozostało niepodważalne. James Thompson to przykład kierowcy, który nie musi zdobyć dziesięciu tytułów, by zostać zapamiętanym jako jeden z najlepszych. Wystarczy, że przez lata dawał kibicom emocje, których nie da się zapomnieć.