Felipe Nasr – niedokończona historia brazylijskiej nadziei

Felipe Nasr pojawił się w Formule Jeden jako ten, który miał kontynuować wielką brazylijską tradycję. W kraju, który wydał na świat takich mistrzów jak Emerson Fittipaldi, Nelson Piquet i Ayrton Senna, każde nowe nazwisko budzi ogromne oczekiwania. Nasr miał wszystko, by je spełnić – młodość, talent, profesjonalne zaplecze i sukcesy w seriach juniorskich. Przez chwilę wydawało się, że Brazylia znów ma kierowcę, który może regularnie walczyć w Formule Jeden. Jednak los, decyzje zespołów i ograniczenia finansowe sprawiły, że jego historia w królowej motorsportu została brutalnie przerwana, zanim na dobre się rozwinęła.

Urodził się w Brasílii, w rodzinie mającej bliskie związki z branżą motoryzacyjną. Już jako dziecko był zafascynowany wyścigami, a jego pierwsze starty w kartingu zapowiadały wielką karierę. Przejście do wyścigów jednomiejscowych przebiegło błyskawicznie – Felipe zdominował brytyjską Formułę Trzy, a w serii GP2, będącej bezpośrednim zapleczem Formuły Jeden, regularnie zdobywał podia i wygrywał wyścigi. Jego styl jazdy był płynny, techniczny, a zarazem stanowczy – wyróżniał się chłodną głową i umiejętnością zarządzania tempem, co czyniło go faworytem zespołów szukających przyszłego lidera.

W Formule Jeden zadebiutował w sezonie dwa tysiące piętnastego w barwach zespołu Sauber. Już w swoim pierwszym wyścigu w Australii zajął piąte miejsce, czym zachwycił cały świat. To był najlepszy debiut brazylijskiego kierowcy od lat, a eksperci wieszczyli mu wielką przyszłość. Nasr konsekwentnie punktował w trakcie sezonu, będąc jednym z nielicznych jasnych punktów w walczącym o przetrwanie zespole. W kolejnym roku sytuacja się zmieniła – Sauber pogrążył się w kryzysie finansowym, a Felipe nie miał już ani konkurencyjnego bolidu, ani wsparcia technicznego, by kontynuować rozwój.

Po zakończeniu sezonu dwa tysiące szesnastego, mimo wysiłków menedżerów i kibiców, nie udało się zapewnić mu miejsca w żadnym z zespołów F1. W ten sposób kariera, która miała trwać lata i przynosić sukcesy, została zamknięta po zaledwie dwóch sezonach. Felipe jednak nie porzucił sportu. Przeniósł się do wyścigów długodystansowych, gdzie odnosił sukcesy w barwach zespołu Action Express Racing, wygrywając m.in. słynny wyścig dwudziestu czterech godzin Daytony.

Jego przejście do kategorii endurance pokazało, że ma nie tylko szybkość, ale również odporność, cierpliwość i umiejętność pracy w zespole. Tam, z dala od kamer Formuły Jeden, stał się jednym z najbardziej cenionych kierowców wyścigów długodystansowych na świecie.

Dla wielu brazylijskich fanów Felipe Nasr pozostaje symbolem niespełnionych nadziei. Miał wszelkie predyspozycje, by być kolejnym wielkim kierowcą z Ameryki Południowej, ale świat Formuły Jeden – coraz bardziej zdominowany przez układy finansowe i polityczne – nie pozwolił mu w pełni się rozwinąć. Mimo to, jego historia nie jest porażką, lecz dowodem na to, że prawdziwa pasja nie zna granic jednej serii czy sezonu. Nasr pozostaje zawodnikiem z klasą, który nigdy nie przestał walczyć o swoją drogę – nawet jeśli musiała ona wieść poza największymi torami świata.