Paul Rosche to postać, której nie trzeba przedstawiać fanom marki BMW. Jego dzieła nie miały nadmiaru stylistycznych ozdobników, nie były efekciarskie – były skuteczne, przemyślane i piekielnie szybkie. To właśnie on stworzył najważniejsze silniki w historii działu M, w tym jednostkę napędzającą McLarena F1, uważaną do dziś za jeden z najlepszych silników spalinowych w dziejach motoryzacji.
Urodzony w Monachium w latach trzydziestych, Rosche dołączył do BMW zaraz po studiach inżynierskich. Szybko dał się poznać jako genialny specjalista od układów rozrządu – potrafił nie tylko zoptymalizować istniejące rozwiązania, ale też wymyślać zupełnie nowe koncepcje. W latach siedemdziesiątych stał się centralną postacią nowo powołanego działu BMW Motorsport i rozpoczął pracę nad tym, co miało stać się fundamentem legendy litery M.
Jednym z jego pierwszych sukcesów był silnik do modelu BMW trzy zero CSL, który odniósł wielkie sukcesy w wyścigach turystycznych. Później przyszła jednostka S14 do kultowego M3 pierwszej generacji – wysokoobrotowa, lekka, doskonale wyważona. Sam Rosche powtarzał, że silnik musi być nie tylko mocny, ale też muzykalny – miał wywoływać emocje nie tylko poprzez przyspieszenie, ale także przez dźwięk, reakcję na gaz i sposób w jaki „ciągnie” aż do czerwonego pola.
Największym osiągnięciem jego kariery była jednak jednostka V12 stworzona dla McLarena F1 – supersamochodu, który przez wiele lat dzierżył tytuł najszybszego auta drogowego świata. Rosche, który nigdy wcześniej nie projektował takiej konfiguracji silnika, podjął wyzwanie z typową dla siebie pokorą i precyzją. Efekt przeszedł do historii – silnik był nie tylko piekielnie mocny, ale też niezawodny, pięknie brzmiący i perfekcyjnie zbalansowany.
Rosche miał swoje zasady. Nie ufał przesadnej elektronice, był zwolennikiem mechaniki, inżynierskiego rzemiosła i testów drogowych. Często powtarzał, że najlepszy silnik to taki, który nie tylko dobrze wygląda na wykresie, ale też wywołuje emocje u kierowcy. Dzięki temu zyskał nie tylko szacunek, ale i prawdziwe uwielbienie w środowisku.
Jego wkład w rozwój BMW M jest nieoceniony. Bez niego nie byłoby tych wszystkich legendarnych silników, które dziś są obiektem kultu – od czterocylindrowych jednostek M3 po rzędowe szóstki i wspomniane V12. Paul Rosche był sercem M, a jego puls do dziś słychać w każdym dobrze brzmiącym BMW.