Ricardo Rosset to przykład kierowcy, którego droga do Formuły Jeden prowadziła przez wytrwałość, determinację i głęboko zakorzenioną pasję do ścigania. Pochodzący z Brazylii, kraju o ogromnym dziedzictwie motorsportowym, od najmłodszych lat czuł ciężar porównań do ikon takich jak Nelson Piquet czy Ayrton Senna. Mimo to podjął próbę i krok po kroku wspinał się po szczeblach kariery wyścigowej.
W Europie zyskał uznanie w serii International Formula 3000, gdzie przez kilka sezonów rywalizował z największymi talentami swojej generacji. Dzięki wsparciu sponsorów i niezłym wynikom udało mu się zadebiutować w Formule Jeden w zespole Footwork w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. To była era, w której zespoły spoza czołówki walczyły o przetrwanie, a kierowcy tacy jak Rosset musieli nie tylko być szybcy, ale i zabezpieczyć zaplecze finansowe.
Jego pierwsze sezony w Formule Jeden nie przyniosły sukcesów, ale również nie były dramatycznie słabe. Problem polegał na tym, że poruszał się po obrzeżach stawki – najpierw w Footwork, potem w Tyrrellu, a na końcu w zespole Lola, który upadł jeszcze przed pierwszym pełnym sezonem. Rosset musiał mierzyć się z częstą krytyką, zarówno ze strony prasy, jak i kolegów z zespołu. Jego tempo bywało niewystarczające, a występy nieprzekonujące. Pomimo ogromnego zaangażowania i starań, brakowało mu tego błysku, który odróżnia solidnego zawodnika od przyszłego mistrza.
Po zakończeniu kariery w Formule Jeden zajął się biznesem i motorsportem na poziomie krajowym. Z powodzeniem prowadził firmę związaną z dystrybucją odzieży sportowej i pozostawał blisko wyścigów, biorąc udział w lokalnych mistrzostwach GT. Wielu obserwatorów doceniało jego postawę – choć nie był naturalnym talentem na miarę Senna czy Fittipaldiego, to włożył ogrom pracy, by osiągnąć swoje marzenie.
Ricardo Rosset symbolizuje tych kierowców, którzy dotarli do Formuły Jeden nie dzięki legendzie nazwiska, lecz dzięki determinacji i konsekwencji. Jego historia to przypomnienie, że nie każdy, kto trafia do F1, musi być gwiazdą – ale każdy, kto tam się znajdzie, musiał przejść długą i trudną drogę.