Jean Ragnotti to jedna z najbardziej barwnych postaci w historii francuskiego motorsportu. Urodzony w latach czterdziestych kierowca przez dekady był uosobieniem rajdowego show – kierowcą, który nie tylko wygrywał, ale też czarował publiczność stylem jazdy, uśmiechem i niesamowitym wyczuciem poślizgu. Dla wielu kibiców na całym świecie to właśnie Ragnotti był kwintesencją rajdów – bezkompromisowym artystą kierownicy, który sprawiał, że każdy zakręt stawał się wydarzeniem.
Karierę rozpoczął stosunkowo późno, ale już od pierwszych występów było wiadomo, że ma nieprzeciętny talent. W barwach Renault odnosił największe sukcesy, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych, kiedy prowadził legendarne Renault 5 Turbo. Auto to, z tylnym napędem i centralnie umieszczonym silnikiem, idealnie pasowało do stylu Ragnottiego – dynamicznego, widowiskowego i pełnego odwagi. Na trasach Rajdu Korsyki czy Monte Carlo jego przejazdy były niczym spektakle – publiczność wiwatowała na każdy drift, a fotografowie walczyli o najlepsze ujęcia.
Jego największym osiągnięciem pozostaje zwycięstwo w Rajdzie Korsyki w roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym piątym, kiedy to w spektakularnym stylu pokonał znacznie mocniejsze maszyny napędzane na cztery koła. Udowodnił wtedy, że talent i umiejętność panowania nad poślizgiem mogą być skuteczniejsze niż sama moc i trakcja. Jean Ragnotti był nie tylko kierowcą, ale i fenomenem – jego umiejętność kontrolowania auta na granicy przyczepności inspirowała młodsze pokolenia i wyznaczała standardy widowiskowej jazdy.
Choć oficjalnie zakończył karierę zawodniczą, przez długie lata pozostawał aktywny w rajdach historycznych. Do dziś występuje na pokazach, gdzie jego legendarne Renault 5 i Clio Maxi wciąż tańczą bokiem po zamkniętych odcinkach. Niezmiennie uśmiechnięty, z nieodłącznym żartem na ustach, Ragnotti pozostał tym samym chłopakiem, który zakochał się w jeździe bokiem i nigdy nie zamierzał z tego zrezygnować.
Jean Ragnotti to nie tylko mistrz rajdów, ale i serc kibiców. Człowiek, który uczynił z jazdy sztukę, a z rajdów – widowisko. Dla jednych był mistrzem poślizgu, dla innych – symbolem tego, co w motorsporcie najpiękniejsze: wolności, radości i pasji.
