Gilles Panizzi był kierowcą, który nie tylko jeździł po asfalcie – on po nim tańczył. Niewielu zawodników w historii Rajdowych Mistrzostw Świata miało tak wyrafinowane wyczucie przyczepności na gładkiej nawierzchni jak on. Urodzony w Nicei, na południu Francji, Panizzi od początku swojej kariery czuł się najlepiej na krętych, technicznych odcinkach, gdzie mógł pokazać pełnię swojego kunsztu. Choć nigdy nie zdobył tytułu mistrza świata, dla fanów był absolutnym królem asfaltu – kierowcą, który potrafił zahipnotyzować publiczność swoim stylem.
Swoją karierę rozpoczynał w latach osiemdziesiątych, powoli wspinając się po szczeblach krajowych i międzynarodowych rajdów. Już w tamtym czasie dał się poznać jako perfekcjonista, który przygotowuje się do każdego zakrętu z matematyczną precyzją. Przełomem była współpraca z zespołem Peugeota, gdzie objął rolę specjalisty od rajdów asfaltowych. W barwach tej marki odnosił swoje największe sukcesy – między innymi w San Remo, Korsyce i Katalonii – gdzie jego popisy przechodziły do legendy.
Panizzi był znany z niebywałej techniki. Wprowadzał elementy, które dla innych wydawały się zbędne – jak słynny pokaz driftu wokół ronda podczas Rajdu Katalonii, wykonany tylko po to, by zachwycić publiczność. Ale Gilles nie był tylko showmanem. Pod płaszczem spektaklu krył się kierowca perfekcyjny, analizujący każdy fragment trasy, każdy ruch nadwozia. Miał wyjątkowe wyczucie hamowania, niesamowitą kontrolę nad rozkładem masy i wrodzoną lekkość w prowadzeniu auta na limicie.
Choć jego ambicją było rywalizowanie o tytuł, system klasyfikacji WRC i specyfika jego przygotowania nie pozwoliły mu na pełny sezon w każdych warunkach. Był specjalistą – i choć to ograniczało go punktowo, uczyniło go bohaterem każdej asfaltowej imprezy. Dla fanów był jak artysta – nie musiał wygrać mistrzostwa, by pozostawić po sobie legendę.
Po zakończeniu startów Panizzi zajął się szkoleniem młodych kierowców i promowaniem motorsportu we Francji. Był obecny w rajdach historycznych, komentował, analizował i inspirował kolejne pokolenia. Dla wielu to właśnie jego styl jazdy – nie agresywny, ale perfekcyjnie dopracowany – był wzorem do naśladowania.
Gilles Panizzi to jeden z tych zawodników, którzy zapisali się w historii nie liczbami, ale emocjami. Był mistrzem stylu, elegancji i sztuki jazdy. I choć nigdy nie zdobył tytułu, dla wielu pozostaje mistrzem – nie statystyk, lecz serc.