Laurens Vanthoor – profesor precyzji na torze GT

Laurens Vanthoor to człowiek, którego nazwisko w świecie wyścigów GT budzi respekt i szacunek. Belgijski kierowca z Limburga przez lata zbudował reputację jednego z najbardziej konsekwentnych, wszechstronnych i technicznie doskonałych zawodników w tej klasie. Jego kariera, rozpoczęta jeszcze w bolidach jednomiejscowych, przeszła płynnie do kategorii GT, gdzie odniósł jedne z największych sukcesów współczesnych mistrzostw długodystansowych i sprinterskich.

Pierwsze sukcesy przyszły w Formule Trzy, gdzie Laurens odnosił zwycięstwa z taką łatwością, jakby prowadzenie bolidu było dla niego naturalnym przedłużeniem instynktu. Ale to właśnie wyścigi GT okazały się jego prawdziwym domem. W barwach Audi Sport zdobył mistrzostwo serii FIA GT, wygrywał w Spa-Francorchamps, triumfował w Makau, był liderem w Intercontinental GT Challenge. Gdy przeszedł do Porsche, nie tylko utrzymał formę, ale dalej rozwijał swoje umiejętności – stając się jednym z najważniejszych kierowców niemieckiego giganta w programie fabrycznym.

Styl jazdy Vanthoora to esencja precyzji. Potrafi z niesamowitą płynnością prowadzić samochód na limicie przez cały stint, nie popełniając błędów, nie niszcząc opon i nie trzymając zespołu w niepewności. Jego wyścigi to lekcja zarządzania tempem, ryzykiem i mechaniką. W nocy, w deszczu, pod presją – Laurens zawsze potrafi dostarczyć wynik. Nic dziwnego, że stał się etatowym zawodnikiem w największych zespołach GT świata.

Poza torem Vanthoor to człowiek zrównoważony, konkretny, ale z wyczuciem dla fanów i mediów. Rzadko pozwala sobie na przesadne emocje, skupia się na pracy, ale gdy trzeba – potrafi zabłysnąć humorem i dystansem. Współpraca z bratem Driesem, choć pełna rywalizacji, zawsze była nacechowana wzajemnym szacunkiem i wsparciem.

Laurens Vanthoor to symbol profesjonalizmu w świecie GT. Jego dziedzictwo to nie tylko trofea, ale także standard, który ustanowił dla kolejnych pokoleń kierowców. Wielu uważa go za jednego z najbardziej niedocenianych kierowców wyścigowych ostatnich lat – nie dlatego, że brakowało mu sukcesów, ale dlatego, że jego perfekcja była tak oczywista, że aż stawała się niezauważalna. A przecież to właśnie ona zbudowała jego legendę.