Frank Dernie – inżynier, który myślał szybciej niż aerodynamika

Frank Dernie nie był kierowcą, nie stał na podium, a mimo to miał udział w jednych z najważniejszych sukcesów Formuły Jeden. Urodzony w Wielkiej Brytanii inżynier przez dekady budował swoją pozycję w świecie motorsportu nie poprzez błyskotliwe wypowiedzi, lecz przez nieustanne dążenie do innowacji. Gdy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zespoły zaczęły rozumieć, że aerodynamika może decydować o mistrzostwie, Dernie był jednym z tych, którzy potrafili przełożyć teorię na praktykę toru.

Z wykształcenia był inżynierem, a jego podejście do projektowania bolidów było niemal matematyczne. Już jako młody konstruktor w zespole Williamsa stał się jedną z kluczowych postaci, które zmieniły kierunek rozwoju całej stajni. To dzięki niemu zespół zaczął wprowadzać komputerowe analizy przepływu powietrza i optymalizować ustawienia zawieszenia w oparciu o dane telemetryczne, co wówczas było absolutnym novum. W czasach, gdy wielu projektantów polegało na intuicji i klasycznych metodach testowania, Dernie ufał liczbom i wykresom.

Jego największy wpływ widoczny był w okresie dominacji Williamsa pod koniec lat osiemdziesiątych. Był jednym z głównych twórców bolidów, które wygrywały wyścigi i zdobywały mistrzostwa, a jego współpraca z takimi postaciami jak Patrick Head i Adrian Newey układała się harmonijnie, mimo różnic w podejściu. Frank był pragmatykiem – zamiast skupiać się na spektakularnych rozwiązaniach, dążył do maksymalnej efektywności technicznej.

Później pracował również dla Lotusa i Benettona, gdzie kontynuował swoją misję doskonalenia bolidów na poziomie mikroskopijnych detali. Choć rzadko udzielał się publicznie, był szanowany przez kierowców i mechaników, którzy doceniali jego zdolność przekładania złożonej inżynierii na realne osiągi. W czasach transformacji Formuły Jeden z analogowej w cyfrową, to właśnie tacy inżynierowie jak Dernie trzymali sport w ryzach i dawali fundament pod dzisiejszą erę zaawansowanych danych.

Frank Dernie był jednym z pierwszych, którzy rozumieli, że zwycięstwo zaczyna się nie w alei serwisowej, ale na ekranie komputera. Dzięki niemu bolidy zaczęły naprawdę „myśleć”, a Formuła Jeden wkroczyła w erę danych, z której do dziś nie wyszła.