Edward Raczkowski był jednym z tych ludzi, którzy zbudowali fundamenty polskich rajdów samochodowych, choć niekoniecznie siedząc za kierownicą. Jego zasługi jako organizatora, działacza i współtwórcy tras były nieocenione – to dzięki takim osobom polskie rajdy mogły się rozwijać, ewoluować i z czasem stać się pełnoprawnym elementem międzynarodowego kalendarza sportów motorowych.
Swoją działalność rozpoczął w czasach, gdy wszystko trzeba było organizować niemal od zera – od pozwoleń przez oznakowanie tras, aż po kontakty z lokalnymi władzami. Raczkowski był perfekcjonistą, człowiekiem oddanym motorsportowi całym sercem, który potrafił poświęcać długie tygodnie na przygotowanie jednego wydarzenia, dopracowując każdy szczegół.
Był jednym z pionierów nowoczesnego podejścia do rajdów w Polsce – wprowadzał elementy organizacyjne zaczerpnięte z imprez zagranicznych, dbał o bezpieczeństwo, logistykę i promocję zawodów. Przez lata związany był z Automobilklubem Krakowskim, gdzie pełnił funkcje kierownicze i eksperckie, współtworząc Rajd Polski – najstarszą imprezę rajdową w kraju, która z czasem trafiła do kalendarza mistrzostw Europy i mistrzostw świata.
Raczkowski był człowiekiem, który znał każdą drogę w Małopolsce, każde zakręty, każdą szutrową serpentynę. Z jego inicjatywy powstawały trasy, które potem były legendą – nie tylko trudne, ale i piękne widokowo, idealnie oddające ducha klasycznych rajdów.
Choć sam nie był zawodnikiem, potrafił patrzeć na rajdy z ich perspektywy – wiedział, jak ułożyć próbę, by była wymagająca, ale sprawiedliwa. W kontaktach z zawodnikami był otwarty, rzeczowy i budzący szacunek.
Wielu późniejszych działaczy i organizatorów mówiło, że uczyli się od Raczkowskiego, jak powinien wyglądać rajd – od pierwszego spotkania organizacyjnego aż po ceremonię zakończenia.
Edward Raczkowski był też rzecznikiem integracji środowiska. Wierzył, że rajdy nie mogą być tylko rywalizacją – muszą być także przestrzenią spotkania, wymiany doświadczeń, wzajemnego wsparcia.
Jego wkład w rozwój polskiego motorsportu był ogromny, choć nie spektakularny. To dzięki jego zaangażowaniu i wizji, rajdy w Polsce mogły się profesjonalizować i zyskiwać uznanie poza granicami kraju. Zostawił po sobie coś więcej niż mapy i harmonogramy – zostawił standard organizacyjny, do którego przez lata równały kolejne pokolenia.