Aldo Brovarone był jednym z najważniejszych stylistów włoskiej szkoły projektowania, choć przez wiele lat pozostawał w cieniu bardziej medialnych nazwisk. Związany przez dekady z firmą Pininfarina, Brovarone był człowiekiem, który rozumiał samochód nie tylko jako środek transportu, ale jako obiekt estetycznego zachwytu. W jego projektach nie było miejsca na przypadek – wszystko miało płynność, harmonię, proporcję i wyczucie detalu, które pozwalało rozpoznać włoski sznyt już z daleka.
Urodzony w latach dwudziestych we Włoszech, Brovarone rozpoczął swoją karierę w czasach odbudowy kraju po wojnie. Zanim trafił do Pininfariny, pracował między innymi w Argentynie, gdzie zdobywał doświadczenie jako projektant przemysłowy. Wróciwszy do ojczyzny, trafił w sam środek stylistycznej rewolucji – lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, które przyniosły światu niezapomniane linie nadwozi i złoty wiek włoskiego designu.
W Pininfarinie Brovarone odpowiadał za projekty, które przeszły do historii. To on był autorem sylwetki Ferrari Dino dwieście sześć GT – jednego z najbardziej eleganckich modeli w historii marki. Jego dłoni zawdzięczają również swoje kształty takie auta jak Lancia Gamma Coupé, Peugeot czterysta cztery Coupé oraz pierwsze Ferrari cztery cztery pięć. Pracował w cieniu, ale jego projekty świeciły pełnym blaskiem.
Styl Brovarone był pełen lekkości i proporcji, które zdają się dziś niemożliwe do osiągnięcia bez cyfrowych narzędzi. A jednak on tworzył wszystko ręcznie – ołówkiem, na papierze, z cierpliwością i niesamowitym wyczuciem. Uważał, że projektowanie auta to dialog między sercem a geometrią. Nie szukał ekstrawagancji, ale równowagi – czegoś, co można nazwać klasycznym pięknem.
Po przejściu na emeryturę nie zniknął ze sceny. Wspierał młodych projektantów, uczestniczył w wydarzeniach branżowych i z dumą patrzył, jak jego dawne szkice stają się dziś ikonami kolekcjonerskimi.
Aldo Brovarone pozostawił po sobie nie tylko nadwozia, ale także sposób myślenia o estetyce. Był architektem duszy samochodu – człowiekiem, który wiedział, że dobra forma nie musi krzyczeć, by zachwycać. Jego projekty wciąż poruszają, choć nie wydają dźwięków. Są jak szept w świecie hałasu – subtelne, piękne i niezapomniane.