Burt Munro to bohater jednej z najbardziej inspirujących historii w dziejach motoryzacji. Pochodzący z Nowej Zelandii motocyklista samouk, który mając ponad sześćdziesiąt lat, pobił rekord prędkości na jednośladzie skonstruowanym własnymi rękami. Jego życiorys to nie tylko opowieść o determinacji, ale też o tym, że marzenia nie mają daty ważności.
Urodzony na początku XX wieku, od najmłodszych lat interesował się mechaniką. Już jako chłopiec rozkręcał silniki, modyfikował rowery, a później motocykle. Gdy dorósł, zakochał się w modelu Indian Scout – maszynie, która miała mu towarzyszyć przez całe życie.
Przez dekady Burt nie miał dostępu do nowoczesnych narzędzi ani wielkiego budżetu. Wszystkie przeróbki wykonywał sam, często w prymitywnych warunkach, wykorzystując stal z wraków i własnoręcznie toczone części. Modyfikował silnik, zmieniał ramę, doskonalił aerodynamikę – wszystko po to, by osiągnąć prędkość, o jakiej marzył.
W latach sześćdziesiątych, mając ponad sześćdziesiąt trzy lata, wyruszył do Stanów Zjednoczonych, by wziąć udział w próbach prędkości na słynnych solnych równinach Bonneville. Jego pojazd był daleki od fabrycznego ideału – zużyty, prowizoryczny, ale piekielnie szybki.
W tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym roku Burt ustanowił oficjalny rekord prędkości dla motocykli o pojemności poniżej tysiąca centymetrów sześciennych, przekraczając dwieście dziewięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Był najstarszym zawodnikiem w stawce i jedynym, który dotarł na miejsce z motocyklem przewożonym we własnej przyczepie.
Jego historia została uwieczniona w filmie fabularnym, który przypomniał światu, że pasja i marzenia są ponadczasowe. Munro zyskał status ikony, a jego imię do dziś pojawia się na motocyklach Indian w hołdzie dla jego niezwykłej determinacji.
Burt Munro to symbol niezłomnego ducha i wiary w to, że wszystko jest możliwe. W czasach, gdy sukces mierzy się technologią i budżetem, on przypomina, że serce, upór i miłość do prędkości mogą pokonać wszystkie bariery – nawet te, które stawia wiek.