Elio de Angelis był kierowcą, który wyróżniał się nie tylko umiejętnościami, ale też osobowością. Pochodzący z zamożnej włoskiej rodziny, wniósł do świata Formuły Jeden niecodzienny styl – łączył elegancję, techniczną precyzję i wyjątkową kulturę jazdy, która budziła podziw nawet u najbardziej wymagających obserwatorów. Urodzony w Rzymie w połowie lat pięćdziesiątych, od wczesnych lat wykazywał niezwykły talent za kierownicą. Jego droga do elity wyścigów była szybka i zasłużona – od kartingu przez Formułę Trzy aż po debiut w Formule Jeden w roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym dziewiątym.
Największy rozkwit jego kariery przypadł na lata spędzone w zespole Lotus. W barwach tej legendarnej ekipy Elio de Angelis odniósł swoje największe sukcesy, w tym pamiętne zwycięstwo na torze w Austrii w roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym drugim, które uczyniło go najmłodszym ówczesnym zwycięzcą wyścigu Grand Prix. Był lubiany przez kolegów z zespołu i fanów, a jego spokojny temperament i życzliwość sprawiały, że trudno było go nie darzyć sympatią.
De Angelis nie był kierowcą agresywnym, lecz opierał swoją jazdę na wyrafinowanym wyczuciu maszyny i toru. Uchodził za jednego z ostatnich „dżentelmenów” Formuły Jeden – nie angażował się w gierki polityczne, nie krytykował rywali, po prostu robił swoje, z godnością i pasją. Po odejściu z Lotusa przeszedł do zespołu Brabham, który znajdował się wtedy w fazie przejściowej. Niestety, ten etap jego kariery zakończył się tragedią.
W maju roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego, podczas testów na torze Paul Ricard, doszło do wypadku, który okazał się śmiertelny. Elio de Angelis zginął w wyniku komplikacji po pożarze samochodu. Jego odejście wywołało ogromne poruszenie w świecie sportów motorowych i stało się impulsem do zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa.
Do dziś Elio de Angelis uważany jest za jedną z najbardziej eleganckich postaci w historii wyścigów. Jego życie, choć krótkie, pozostawiło po sobie ślad nie tylko w tabelach wyników, ale przede wszystkim w sercach tych, którzy pamiętają go jako utalentowanego kierowcę i człowieka pełnego klasy, który wsiadał do bolidu z duszą artysty, a nie wojownika.