Alan Mulally zapisał się w historii Forda jako człowiek, który przyszedł z zewnątrz i wyciągnął firmę z głębokiego kryzysu – bez spektakularnych zwolnień, bez dramatycznych wystąpień i bez publicznych starć. Urodził się w sierpniu tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku w Kalifornii i przez większość swojej kariery związany był z Boeingiem. Tam zyskał reputację człowieka zdolnego do zarządzania wielkimi zespołami, skomplikowanymi projektami i kulturą współpracy. Gdy w dwa tysiące szóstym roku objął stanowisko prezesa Ford Motor Company, dla wielu był nieznanym graczem w zupełnie innej branży.
Mulally wszedł do świata, w którym panował chaos – firma miała zbyt szerokie portfolio, nieefektywną strukturę i ogromne straty. Ale Alan nie działał gwałtownie. Wprowadził prostą filozofię „One Ford” – jeden zespół, jedna strategia, jedna marka. Skonsolidował globalną działalność, sprzedał lub wygasił niektóre marki zależne, takie jak Volvo, Aston Martin czy Mercury. Skupił się na tym, co dla Forda było najważniejsze – samochodach dla szerokiej publiczności, z wyraźnym DNA marki.
Jednym z jego najbardziej znaczących kroków było zabezpieczenie finansowania jeszcze przed światowym kryzysem finansowym w dwa tysiące ósmym roku. Dzięki temu Ford jako jedyny spośród wielkiej trójki z Detroit nie potrzebował pomocy rządu federalnego. W opinii publicznej – i w oczach klientów – zyskał ogromny szacunek i wiarygodność.
Mulally znany był z codziennych spotkań, tabelek, kolorowych znaczników i nacisku na szczerość w komunikacji. Przekształcił zarząd Forda w zespół, który naprawdę ze sobą współpracował. Nie był wizjonerem w klasycznym sensie, ale był mistrzem egzekucji. W jego czasach Ford odzyskał rentowność, jakość produktów wzrosła, a zaufanie klientów powróciło.
Po odejściu na emeryturę w dwa tysiące czternastym roku Alan Mulally pozostawił firmę nie tylko w lepszym stanie finansowym, ale też moralnym. Był liderem, który nie potrzebował wielkich słów – wystarczyły mu wyniki. I dzięki nim przeszedł do historii jako jeden z najlepszych prezesów w dziejach amerykańskiej motoryzacji.