Aston Martin DBR9 – brytyjski arystokrata w bojowym rynsztunku

Aston Martin DBR9 to samochód, który przywrócił brytyjską markę na szczyty torowej rywalizacji klasy GT, nawiązując do złotych czasów DBR1 z lat 50. To auto, które połączyło klasyczną elegancję Astona z brutalną siłą i nowoczesną technologią, czyniąc z niego jedną z najpiękniejszych, najbardziej prestiżowych i – co najważniejsze – skutecznych maszyn klasy GT1 w historii wyścigów długodystansowych.

Zadebiutował w 2005 roku jako bezpośrednia odpowiedź na dominację Ferrari 550 GTS-Prodrive, Corvette C6.R oraz Saleena S7-R. Oparty na drogowej wersji DB9, ale przygotowany do walki na najwyższym poziomie przez Prodrive – ten sam zespół, który wcześniej odnosił sukcesy z Subaru w WRC i Ferrari w Le Mans. DBR9 był czymś więcej niż tylko wyścigową wersją luksusowego GT – był symbolem powrotu Astona do Le Mans po ponad 40 latach nieobecności w czołówce.

Pod maską DBR9 pracował potężny silnik V12 o pojemności 6.0 litrów, który w wyścigowej specyfikacji generował około 600 koni mechanicznych. Został zamontowany w lekkim, aluminiowym nadwoziu z włókna węglowego, z karbonowymi drzwiami, dachem i maską – wszystko po to, by obniżyć masę i maksymalnie zwiększyć sztywność. Auto wyposażono w w pełni wyścigowe zawieszenie, sekwencyjną skrzynię biegów i ogromny pakiet aerodynamiczny – od agresywnego splittera z przodu po masywne tylne skrzydło.

Już w swoim debiucie – 12h Sebring 2005 – DBR9 zrobił piorunujące wrażenie, pokonując Corvette Racing i inne potęgi GT1. W kolejnych latach startował w 24h Le Mans, FIA GT Championship, ALMS oraz Le Mans Series, odnosząc wiele zwycięstw w klasie i zdobywając tytuły w FIA GT w latach 2006 i 2007. Największym sukcesem było zwycięstwo w klasie GT1 w Le Mans w 2007 i 2008 roku, gdzie DBR9 pokonał fabryczne zespoły Corvette – udowadniając, że styl i osiągi mogą iść w parze.

DBR9 wyróżniał się też niezrównaną prezencją. Jego klasyczna sylwetka z długą maską i krótkim tyłem została agresywnie poszerzona, ale nie straciła nic ze swojej elegancji. W malowaniach Aston Martin Racing – klasycznym British Racing Green z pomarańczowymi akcentami Gulf, czy też srebrnych barwach zespołu Larbre Compétition – prezentował się jak prawdziwy torowy gentleman z nożem w rękawie.

To nie był samochód łatwy w prowadzeniu, ale jego balans i charakter sprawiały, że doświadczeni kierowcy mogli wycisnąć z niego maksimum. Za kierownicą DBR9 zasiadali m.in. Tomas Enge, Darren Turner, David Brabham, Stéphane Ortelli czy Pedro Lamy – wszyscy wspominający auto jako jeden z najbardziej satysfakcjonujących bolidów GT, jakie prowadzili.

Dziś Aston Martin DBR9 to nie tylko klasyk GT1 – to ostatni z wielkich atmosferycznych V12, który z dumą reprezentował brytyjskie barwy w erze przed powrotem do prototypów i hybrydowych hypercarów. Jego dźwięk – metaliczny, agresywny, niemal operowy – pozostaje jednym z najpiękniejszych, jakie można było usłyszeć na Le Mans.

DBR9 był połączeniem arystokracji z siłą, designu z inżynierią, stylu z brutalną skutecznością. I nawet jeśli dzisiaj jego miejsce zajęły nowocześniejsze konstrukcje, to w pamięci fanów pozostanie jako ten GT, który przywrócił Astonowi blask na najbardziej prestiżowych torach świata.