Mateusz od zawsze miał słabość do Fiata Bravo pierwszej generacji, jednak los sprawił, że pewnego dnia w jego ręce na chwilę trafiło Audi A4 B5. Krótki tydzień spędzony za kierownicą tego auta wystarczył, by przekonać się, że to właśnie ten model stanie się jego kolejną motoryzacyjną pasją. Po kilku latach spełnił swoje postanowienie i kupił za grosze egzemplarz z silnikiem 2.8 quattro, który tylko umocnił tę fascynację. Kolejnym krokiem była A4 B5 1.8T Avant, jednak dopiero obecny sedan z 1998 roku stał się projektem, który miał zostać na dłużej.
Samochód w momencie zakupu był niemal seryjny, jedynymi modyfikacjami były felgi Keskin KT4 w rozmiarach 18 cali oraz delikatnie podkręcona moc silnika. Mateusz od razu miał w głowie plan budowy projektu, choć jak sam przyznaje, w pierwszych chwilach trochę obawiał się, że jak zwykle szybko sprzeda auto. Tym razem jednak historia potoczyła się inaczej.
Inspiracje do budowy swojego Audi czerpał głównie z własnej wyobraźni, konsultując swoje pomysły z żoną oraz dwójką przyjaciół. W głowie zawsze miał pewną wizję – delikatnego, ale wyraźnego tuningu wizualnego w stylu stance. Historia tego konkretnego egzemplarza jest o tyle ciekawa, że Mateusz od dawna wypatrywał tego auta u sąsiada, często podziwiając jego kolor i sylwetkę. Kiedy tylko pojawiła się plotka, że auto może być na sprzedaż, bez wahania podjął decyzję o zakupie.
Pod maską bez zmian – nadal pracuje niezawodne 1.8T o oznaczeniu AEB. Największe zmiany dotyczą jednak zawieszenia, które zostało zmodyfikowane na system AirRide, oparty na gwincie MTS Gold i poduszkach Rubena 130/2, zasilanych kompresorem Viair 444cc. Sterowanie odbywa się osiowo – przód i tył osobno.
Wizualnie Audi A4 B5 Mateusza wyróżnia się szeregiem zmian, które zostały wykonane z wyczuciem i konsekwencją. Przód zdobi zderzak z wersji USA z dokładką od Seata Cordoby, błotniki zostały wygładzone poprzez usunięcie kierunkowskazów, a prawe lusterko zmieniono na większe i wykończono w chromie. Na tylnej klapie pojawił się oryginalny spojler od A4 B5, również zmodyfikowany – usunięto z niego światło stopu, nadając mu czysty, gładki wygląd. Przednie lampy zostały przemalowane na czarno, a światła drogowe pokryto żółtą folią. Największą przemianę przeszedł jednak tylny zderzak – to autorski projekt Mateusza, oparty na seryjnym elemencie z wkomponowanym dyfuzorem od Forda Kugi po liftingu. Wymagało to sporych prac blacharskich, w tym usunięcia wnęki na koło zapasowe, aby umożliwić poprowadzenie wydechu na dwie strony, zakończone potężnymi końcówkami o średnicy 110 mm.
Auto jeździ na felgach 3SDM 0.06 w rozmiarze 18 cali, wszystkie cztery o szerokości 9 cali i ET30, obute w opony 225/35. Wnętrze pozostało seryjne, co idealnie pasuje do charakteru projektu, w którym liczy się zewnętrzna prezencja i styl.
Wrażenia z jazdy po modyfikacjach są dla Mateusza bardzo satysfakcjonujące. Może nie zostało zrobione jeszcze wszystko, ale to, co już jest, cieszy każdego dnia. Początkowo Audi było autem użytkowanym codziennie – nawet zimą, na powietrzu – jednak od około dwóch lat stało się samochodem wyjazdowym, odpalanym na specjalne okazje.
Największym wyzwaniem w trakcie realizacji projektu okazała się modyfikacja tylnego zderzaka i konieczność usunięcia wnęki na koło zapasowe, ale z pomocą przyjaciół Mateusz uporał się i z tym problemem. Jak mówi – prawdziwy projekt nigdy się nie kończy, a w jego Audi wciąż jest mnóstwo rzeczy do dopracowania.
Na koniec Mateusz ma kilka rad dla tych, którzy planują podobną przygodę. Przede wszystkim warto dobrze przemyśleć każdy krok i nie przejmować się głosami krytyków, którzy pytają „po co robisz to w takim starym aucie?”. Pasja jest najważniejsza, a kto ją rozumie, ten nie będzie pytał. Większość prac Mateusz realizuje sam lub przy wsparciu dwójki przyjaciół, Mariusza i Dominika, którym jest bardzo wdzięczny za pomoc i zaangażowanie. Największe podziękowania kieruje jednak do swojej żony, która zawsze go wspierała, a w chwilach zwątpienia nie pozwalała mu sprzedać auta i zakończyć tego pięknego projektu.