Audi Cabriolet od Patryka

0

Audi Cabriolet z 1995 roku to samochód, który przyciąga wzrok już samym faktem, że jest coraz rzadszym widokiem na ulicy. Ale egzemplarz Patryka to coś znacznie więcej niż tylko klasyk w wersji bez dachu. To konsekwentnie budowany projekt z duszą, pasją i wspomnieniem, które nie pozwoliło przejść obok tego modelu obojętnie. Historia zaczęła się od dziecięcej fascynacji Audi 80 Coupe, które ojciec Patryka przywiózł kiedyś na części. To wtedy pojawiło się marzenie – mieć kiedyś swoje Audi w podobnym stylu. Gdy okazało się, że istnieje także wersja Cabriolet, decyzja była już tylko kwestią czasu.

Auto trafiło w ręce właściciela jako w pełni seryjny egzemplarz, z przeznaczeniem do codziennego użytku. Jednak jak to często bywa u ludzi z motoryzacyjnym zacięciem, plany szybko się zmieniły. Patryk postawił na charakterystyczny kierunek – duża gleba, szerokie koło i mocne wyróżnienie się z tłumu. Inspirowany projektami z sieci, ale zawsze idący swoją drogą, stworzył koncepcję auta, które wygląda inaczej niż pozostałe cabriolety tej epoki. Przykład? Czarny front z bi-ledowymi lampami, czarny grill i przyciemnione kierunkowskazy – wszystko tworzy spójną, surową i elegancką całość.

Mechanicznie Audi pozostało bliskie fabryce – pod maską nadal pracuje seryjne 2.0 ABK o mocy 115 KM. Jedynym mocniejszym akcentem jest customowy przelotowy wydech na dwóch tłumikach z przepustnicą, który pozwala rozbrzmieć silnikowi, gdy jest na to odpowiednia chwila. Hamulce przeszły poważną modernizację – przód to komplet z Golfa IV 2.3 V5 na tarczy 312 mm, tył oparty na adapterach i tarczach 302 mm z Audi A6 C6. Sam układ hamulcowy wygląda i działa zdecydowanie lepiej niż fabryczny, co przy takich kołach i masie auta daje realne poczucie kontroli.

Zawieszenie to początkowo kombinacja z braku dostępności części – ręcznie cięte i pospawane kolumny z pomocą dziadka. Później pojawił się klasyczny gwint, aż w końcu aktualna specyfikacja to pełne zawieszenie AirRide sterowane cyfrowo z możliwością kontrolowania każdego koła osobno. Dzięki temu samochód nie tylko wygląda spektakularnie na glebie, ale także pozwala na bezproblemową jazdę po drogach, które niekoniecznie przypominają niemiecką autostradę.

Wizualnie Cabriolet Patryka to mieszanka smaku, klasyki i mocnego indywidualizmu. Przedni zderzak pochodzi z wersji S2 i wyposażony został w spryskiwacze lamp, a same reflektory to przerobione jednostki z soczewką bi-led i czarnym wnętrzem. Tył uzupełniają lampy w stylu USA, poliftowa klapa z trzecim światłem stop i dokładka Kamei. Całość osadzona na felgach Artec Turbo P 3TLG w rozmiarze 18 cali – 9 cali szerokości z przodu, 9.5 cala z tyłu, z naciągniętymi oponami 205/35 i 215/35.

We wnętrzu zachowano oryginalną bazę, ale podniesiono jej klasę przez świeże obszycie czarną skórą i alcantarą. Całość utrzymana jest w minimalistycznym, dopracowanym stylu, który pasuje do całości auta – nic na siłę, ale wszystko z pomysłem. Elektronika? Jedyną większą modyfikacją jest cyfrowe sterowanie zawieszeniem – ale to wystarczy, by dać sobie pełną kontrolę nad postawą auta.

Wrażenia z jazdy są dokładnie takie, jakie można sobie wyobrazić w aucie bez dachu, na glebie, z dopieszczonym zawieszeniem i piękną linią – to samochód, który po prostu cieszy. Cieszy właściciela, który może się nim przejechać w słoneczny weekend, ale też przechodniów i innych kierowców, którzy nie potrafią oderwać wzroku. Auto prowadzi się sztywniej, niż seryjna wersja, ale daje przy tym znacznie większą pewność i radość z każdego zakrętu.

Budowa nie obyła się bez trudności – zwłaszcza na początku, gdy dostępność części do zawieszenia była praktycznie zerowa. Ale upór i kreatywność pozwoliły rozwiązać każdy problem, często domowymi metodami. Dziś projekt jest w zaawansowanej fazie, ale Patryk nie mówi „koniec”. W planach jest nowy lakier, być może budowa customowych felg i… kto wie, może kiedyś również swap silnika.

Co poradziłby innym, którzy chcą pójść jego śladem? Przede wszystkim – robić swoje. Nie słuchać tych, którzy mówią, że się nie da, że nie warto. Dążyć do własnej wizji, nawet jeśli wymaga to poświęcenia, nauki i ogromnej cierpliwości. I najlepiej – robić jak najwięcej samemu, z pomocą bliskich. Bo wtedy satysfakcja z każdego etapu jest największa.

Patryk poleca sprawdzonych partnerów – MapetTuning, gdzie złożono zawieszenie AirRide, DssGarage od felg i polerki, a także Clinik4Car w kwestii kosmetyki samochodowej. Ale przede wszystkim poleca pasję – bo bez niej ten projekt nigdy by nie powstał.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj