Nazwisko Panis dla każdego fana Formuły Jeden brzmi znajomo – Olivier Panis był ostatnim Francuzem, który wygrał wyścig Grand Prix w minionym stuleciu. Jednak jego syn, Aurélien Panis, postanowił nie żyć wyłącznie cieniem sukcesów ojca. Od najmłodszych lat otoczony był światem motorsportu, ale zamiast powielać ścieżkę Formuły Jeden, wybrał inną drogę – pełną zakrętów, prób i samodzielnych decyzji.
Aurélien rozpoczynał od kartingu, podobnie jak większość zawodników, ale bardzo szybko trafił do europejskich serii jednomiejscowych. Tam zdobył nie tylko doświadczenie, ale także zrozumienie, że sukces nie przychodzi wyłącznie dzięki nazwisku. W Formule Renault i Formule V8 pokazywał dobre tempo, jednak z czasem jego zainteresowania zaczęły się przesuwać w stronę samochodów turystycznych i serii GT.
W mistrzostwach WTCR i TCR Europe pokazał, że jego miejsce jest właśnie tam – w autach z dachem, gdzie kontakt na torze jest codziennością, a strategia i umiejętność obrony pozycji liczą się równie mocno, jak czyste tempo. Aurélien stał się kierowcą, który nie boi się walki, potrafi skutecznie wyprzedzać i utrzymywać pozycję nawet pod ogromną presją.
Jego przejście do wyścigów GT to kolejny rozdział, który świadczy o dojrzałości i świadomości własnych umiejętności. Startując w seriach takich jak GT World Challenge, współpracował z zespołami na najwyższym poziomie, gdzie doceniano jego techniczne podejście, komunikację z zespołem i precyzyjne prowadzenie auta w trudnych warunkach.
Aurélien Panis nie musi niczego udowadniać – nie ściga się po to, by przebić dorobek ojca, ale po to, by stworzyć własną historię. Choć wielu porównywało ich kariery, on zawsze podkreślał, że najważniejsze jest robienie tego, co się kocha – z pasją, determinacją i szacunkiem dla sportu. Dla fanów jest przykładem kierowcy, który idzie własną drogą, nie oglądając się za siebie, ale zawsze z dumą nosząc nazwisko, które znaczy wiele w świecie francuskiego motorsportu.