Bertrand Gachot to postać kontrowersyjna, tragikomiczna, ale i fascynująca. Urodzony w Luksemburgu, wychowany we Francji, reprezentował Belgię – jego życie i kariera były równie zawiłe, co jego pochodzenie. W Formule Jeden zadebiutował pod koniec lat osiemdziesiątych, jeżdżąc dla zespołów Onyx, Coloni i Jordan. Choć jego talent był bezdyskusyjny, często przesłaniały go nieoczekiwane wydarzenia.
W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym roku jeździł w nowo powstałym zespole Jordan i zdobył dla niego pierwsze punkty, będąc solidnym zawodnikiem w wymagającym bolidzie. Wszystko zmienił jednak incydent poza torem – Gachot został aresztowany w Wielkiej Brytanii po spryskaniu taksówkarza gazem łzawiącym podczas kłótni. Choć sytuacja wydawała się błaha, brytyjski sąd potraktował ją poważnie, a Gachot trafił do więzienia na kilka miesięcy.
To właśnie jego nieobecność otworzyła drzwi dla debiutu młodego Niemca o nazwisku Michael Schumacher. Gdy Gachot siedział w celi, Schumacher błyszczał w debiucie na torze Spa-Francorchamps. Tak oto historia Gachota stała się jednym z największych „co by było, gdyby” w dziejach Formuły Jeden.
Po wyjściu z więzienia próbował wrócić na szczyt, ale nigdy nie odzyskał dawnej pozycji. Jeździł jeszcze dla Larrousse i Pacific, jednak czasy świetności minęły bezpowrotnie. Po zakończeniu kariery zajął się działalnością biznesową – to on stał za sukcesem napoju energetycznego Hype Energy, który wrócił do Formuły Jeden jako sponsor.
Bertrand Gachot to postać nietuzinkowa – szybki, emocjonalny, impulsywny. Jego historia to przypomnienie, że granica między sukcesem a zapomnieniem bywa cienka, a los nie zawsze daje drugą szansę.