Chris Theodore to człowiek, który udowodnił, że Ameryka potrafi tworzyć nie tylko muscle cary, ale również prawdziwe supersamochody. Urodzony w Stanach Zjednoczonych, przez wiele lat związany był z Fordem i Chryslerem, gdzie pracował przy najbardziej ambitnych projektach motoryzacyjnych swoich czasów.
To on odpowiadał za zmartwychwstanie Forda GT – współczesnej interpretacji legendarnego GT czterdzieści. Projekt, który powstał w tajemnicy jako prezent na stulecie firmy, okazał się ogromnym sukcesem. Dzięki niemu Theodore zyskał przydomek „ojca Forda GT”.
Wcześniej pracował przy rozwoju Dodge Viper – surowego, brutalnego i bezkompromisowego auta, które miało przypomnieć światu o amerykańskiej pasji do prędkości. Jego styl pracy łączył szacunek do historii z odwagą patrzenia w przyszłość. W swoich projektach stawiał na doświadczenie – dźwięk, emocje, kontakt z maszyną.
Po odejściu z Forda zajął się doradztwem i projektami specjalnymi. Nadzorował powstawanie unikalnych aut, brał udział w ocenie startupów technologicznych i był mentorem dla nowej generacji inżynierów. Choć nie jest celebrytą, w środowisku motoryzacyjnym uchodzi za legendę.
Chris Theodore przypomina, że supersamochód to nie tylko wynik na torze – to emocja zaklęta w stali, którą czuje się w każdej sekundzie jazdy.