Pod koniec lat 90., gdy FIA GT i amerykańska ALMS tętniły życiem, nikt nie spodziewał się, że największym dominatorem klasy GT nie będzie Ferrari, Porsche ani Mercedes – ale Chrysler Viper, samochód kojarzony raczej z paleniem gumy na parkingu niż z precyzyjną jazdą torową. A jednak – gdy Viper GTS-R, rozwijany wspólnie przez Chryslera i francuską firmę Oreca, wkroczył do rywalizacji, okazało się, że ten potwór z V10 pod maską jest nie tylko szybki – jest nie do zatrzymania.
Projekt GTS-R bazował na drogowej wersji Vipera GTS – brutalnym, surowym coupe z długą maską, krótkim tyłem i nieokrzesanym charakterem. Pod maską pracował 8-litrowy silnik V10, który w wersji wyścigowej rozwijał moc ponad 600 koni mechanicznych, zależnie od regulaminu serii. To nie była subtelna, wysokokręcąca się jednostka – to był żywy buldożer, który siał spustoszenie na prostych, a przy tym – o dziwo – był zaskakująco trwały.
Oreca dopracowała nadwozie pod kątem aerodynamiki, zbudowała profesjonalne zawieszenie i układ hamulcowy, zoptymalizowała chłodzenie i dodała wyścigową skrzynię sekwencyjną. Efekt? Auto, które nie tylko wyglądało jak wściekły demon z Detroit, ale potrafiło z powodzeniem rywalizować z Porsche 911 GT2, Ferrari F40 LM czy nawet McLarenem F1 GTR w klasie GT.
Największy sukces? Bez wątpienia Le Mans. Viper GTS-R wygrał klasę GT2 w Le Mans w 1998, 1999 i 2000 roku, deklasując konkurencję i stając się niekwestionowanym królem amerykańskiego stylu we francuskim święcie motorsportu. Do tego dorzucił zwycięstwa w 24h Daytona, 12h Sebring, Petit Le Mans i dziesiątki triumfów w FIA GT, gdzie w 1999 roku zdominował sezon, zdobywając tytuł producentów i kierowców.
Samochód nie był wyrafinowany – ale to była jego siła. W czasach, gdy inni walczyli z elektroniką, ABS-em i aktywną aerodynamiką, Viper GTS-R stawiał na czystą mechanikę, balans i brutalną moc. Dobrze zestrojony, jeździł niezwykle stabilnie, był przewidywalny i odporny na obciążenia – idealny na długodystansowe wyścigi.
Estetycznie? Bezkompromisowy. Długa maska, wyraźnie zaznaczone nadkola, niska sylwetka, potężne wloty powietrza i charakterystyczne malowania – od klasycznego czerwono-białego Team Oreca, po wersje sponsorowane przez PlayStation, Mobil 1 czy Mopar – wszystko krzyczało „USA”. Był jak kickbokser wśród baletmistrzów – i zaskakująco często wygrywał.
Viper GTS-R nie tylko stał się legendą wyścigów, ale również ikoną stylu – przez wielu uznawany za najbardziej udany amerykański samochód torowy swoich czasów. Do dziś jego dźwięk, sylwetka i zwycięstwa są wspominane z uznaniem, a egzemplarze wyścigowe to perły kolekcjonerów.