Tablica rejestracyjna to element, który nie tylko identyfikuje pojazd, ale stanowi jeden z podstawowych wymogów dopuszczenia auta do ruchu drogowego. Choć w świecie tuningu coraz częściej widuje się projekty z przestawionymi tablicami, mocowaniami bocznymi, uchwytami magnetycznymi albo wręcz całkowitym ich brakiem na przednim zderzaku, warto wiedzieć, że taka estetyka może nieść ze sobą poważne konsekwencje. Z punktu widzenia prawa brak tablicy w wymaganym miejscu to wykroczenie, które może skończyć się nie tylko mandatem, ale również zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami pojazd poruszający się po drodze publicznej musi posiadać czytelnie umieszczone i dobrze widoczne tablice rejestracyjne z przodu i z tyłu, zgodnie z ich przeznaczeniem. Tablica przednia ma być zamontowana trwale, we wskazanym miejscu – czyli w centralnej części zderzaka lub zgodnie z homologacją pojazdu. Jeśli fabrycznie producent przewidział inne miejsce – jak w niektórych sportowych modelach – tablica może być przesunięta, ale musi spełniać wymóg widoczności i stabilności.
Problem pojawia się w przypadku projektów tuningowych, w których przedni zderzak jest przedłużony, ma zamontowany splitter, duże wloty powietrza albo nie posiada miejsca na seryjną tablicę. Wielu właścicieli takich aut decyduje się wtedy na montaż tablicy na uchwycie bocznym albo całkowite jej usunięcie podczas sesji zdjęciowej lub zlotu. Trzeba jednak pamiętać, że jazda bez tablicy, nawet na krótkim dystansie, jest traktowana jako naruszenie przepisów.
W przypadku kontroli drogowej brak tablicy rejestracyjnej skutkuje mandatem, którego wysokość może sięgać nawet kilkuset złotych. Jednak to nie wszystko – funkcjonariusz ma także prawo zatrzymać dowód rejestracyjny i skierować pojazd na dodatkowe badanie techniczne. W skrajnych przypadkach, gdy pojazd wzbudza podejrzenia co do legalności lub tożsamości, może zostać nawet odholowany. Takie sytuacje zdarzały się już na zlotach tuningowych, gdzie kontrole były przeprowadzane wyjątkowo skrupulatnie.
Niektórzy kierowcy próbują ominąć przepisy, używając uchwytów magnetycznych lub zatrzasków pozwalających na szybkie zakładanie i zdejmowanie tablicy. O ile takie rozwiązania mogą sprawdzić się podczas zlotów czy pokazów, to na drodze publicznej nie są uznawane za trwały montaż. W oczach policjanta tablica musi być zamocowana na stałe i w sposób uniemożliwiający jej przypadkowe odpadnięcie. W przeciwnym razie traktowana jest tak, jakby jej nie było.
Osobną kwestią jest zasłanianie tablic – np. przez ramki tuningowe, holdery ze szklanymi szybami, mocno zadymione osłony lub elementy nadwozia. Jeśli numer jest nieczytelny, również może to zostać uznane za wykroczenie. Kamery odcinkowego pomiaru prędkości, bramki autostradowe czy systemy miejskiego monitoringu bazują na odczycie tablic – ich zasłanianie to nie tylko złamanie prawa, ale także potencjalna próba uniknięcia odpowiedzialności, co może skutkować poważniejszymi konsekwencjami.
W przypadku aut mocno zmodyfikowanych, które z różnych względów nie mają miejsca na seryjną tablicę, warto przemyśleć wykonanie specjalnego uchwytu lub gniazda montażowego. Można też zastosować rozwiązania z homologacją – jak składane lub uchylne tablice montowane na siłowniku – ale tylko wtedy, gdy są one legalne i dopuszczone do ruchu. Tylko takie podejście pozwoli uniknąć stresu podczas kontroli i zapewni, że projekt tuningowy nie zostanie zatrzymany przez urzędnika w mundurze.
Podsumowując – brak tablicy rejestracyjnej na zderzaku to nie błaha kwestia stylu, lecz realne ryzyko problemów prawnych. Dla wielu projektów warto znaleźć estetyczny kompromis – tak, by auto wyglądało dobrze, ale jednocześnie pozostawało w zgodzie z przepisami.