Rzeczywisty czas ładowania samochodu elektrycznego zależy od pięciu czynników: pojemności użytecznej baterii, mocy dostępnej z punktu ładowania, możliwości ładowarki pokładowej auta, kształtu krzywej ładowania oraz temperatury ogniw i ich stanu naładowania. W domu ładujemy prądem AC, więc kluczowa jest moc wallboxa i ładowarki pokładowej: jeśli auto ma 11 kW, a stacja 22 kW, to i tak ładowanie przebiegnie z 11 kW; prostą estymację czasu daje podział pojemności baterii przez moc, z doliczeniem strat rzędu kilkunastu procent i rezerwy na fazę wyrównywania pod koniec sesji. Na szybkich ładowarkach DC liczy się moc szczytowa i średnia w przedziale 10–80 procent, gdyż krzywa ładowania zaczyna się wysokim plateau, a potem zwalnia, by chronić ogniwa; stąd marketingowe „doładowanie w 20–30 minut” dotyczy właśnie środkowego zakresu, nie pełnego 0–100 procent. Temperatura baterii potrafi przyspieszyć lub spowolnić proces: preconditioning, czyli wstępne podgrzanie lub schłodzenie ogniw przed przyjazdem na stację, pozwala osiągnąć wyższe moce od początku sesji, szczególnie zimą; bez tego auto może przez kilka minut ładować się wolniej, zanim układ termiczny ustabilizuje parametry. Różnice w architekturze pojazdów także mają znaczenie: system 400 V zwykle wykorzystuje moce 100–200 kW, a 800 V pozwala na wyższe wartości przy niższych prądach, co zmniejsza straty i skraca czas postoju, o ile stacja i okablowanie to wspierają. Praktyka pokazuje, że planując trasę, warto ładować częściej, ale krócej, utrzymując się w przedziale 10–70 procent, bo tam średnia moc jest najwyższa, a dojazd do celu jest szybszy niż przy pojedynczym, długim ładowaniu do 100 procent; pełne doładowanie lepiej zostawić na noc w domu, gdzie czas nie jest krytyczny. Na czas sesji wpływa też współdzielenie mocy na hubach, limity operatora, kondycja kabla chłodzonego cieczą oraz jakość złącza; starsze auta z mniejszymi ładowarkami pokładowymi będą dłużej wisieć na AC, ale wciąż zapewnią komfort codziennego użytkowania, jeśli kierowca wykorzysta taryfy nocne i harmonogramy. Dla długowieczności baterii codzienność warto opierać na AC, a DC zostawić na trasy; umiarkowane stany naładowania ograniczają stres dla ogniw i skracają czas spędzony przy słupku, bo ładowanie zwalnia najmocniej na ostatnich kilkunastu procentach. Trendy rozwojowe to krzywe ładowania utrzymujące wysoką moc w szerszym zakresie, lepsze preconditioning z mapy, ładowarki o mocach powyżej 350 kW, dynamiczne ceny zachęcające do ładowania w dolinach oraz integracja z planowaniem trasy opartej o rzeczywiste obciążenie stacji, co sprawi, że kierowca będzie mógł precyzyjniej przewidzieć nie tylko czas ładowania, ale cały czas podróży od drzwi do drzwi.
Strona główna Samochody elektryczne – baza wiedzy Czas ładowania samochodu elektrycznego – ile naprawdę trwa